Tymczasem... pierwsze 100 stron zmęczyłam. Dosłownie. Odkładając co chwilę na półkę i sięgając po kilku dniach ponownie z poczucia obowiązku (nie lubię odkładać niedokończonych pozycji). W końcu trafiłam na coś innego - zazwyczaj czytam kilka książek jednocześnie - i Cień poszedł w zapomnienie.
Po dwóch latach, przy okazji przemiłej dyskusji o wciągających lekturach, temat Cienia wypłynął ponownie. Postanowiłam dać mu drugą szansę (na wszelki wypadek zaczynając od ok. tej 100 strony). A wyglądało to mniej więcej tak:
No dooobra, spróbuję..
Hmm... wcale nie jest tak źle
W zasadzie to jest całkiem dobrze!
Aaa, naprawdę?
Co będzie dalej?
Co będzie dalej? Co będzie dalej?
Ejjj?
Yyyyy...
Naprawdę??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)