Niestety nie mam na dziś przygotowanego żadnego książkowego zauroczenia. Nie mam nawet gniota, który by się w tematykę dnia wpasował. Jednak rozważania o książkach mogę prowadzić zawsze i wszędzie.
Nie jest dla mnie ważne w jakiej formie książki występują. Czy są to klasyczne drukowane egzemplarze, czy audiobooki, czy bardzo popularne ostatnimi czasy ebooki. Nie ważne. Najważniejsze jest, że książka istnieje - a wraz z nią istnieje historia, w którą mogę się zagłębić. Czasem pochłania mnie bez reszty, czasem zajmuje jedynie część umysłu.
Są książki, które uwielbiam smakować, dawkować sobie je, delektować się każdym zdaniem. A są i takie, które pochłaniam byle szybciej i szybciej, byle poznać rozwiązanie (tak, tak, zazwyczaj dotyczy to kryminałów).
Zdjęcie zapożyczone z facebooka.
Kocham książki miłością wielką. Odkąd pamiętam istniały w moim życiu. Niektóre z nich czytałam tak wiele razy, że nie wytrzymały w stanie nienaruszonym. Inne potrafię cytować na wyrywki. Całe moje dzieciństwo, młodość, kawałek dorosłego życia mogę podzielić na etapy fascynacji różnymi rodzajami powieści. Często jestem w stanie przypomnieć sobie, w jakich okolicznościach czytałam konkretną pozycję.
Czytając tworzę w głowie obrazy danej powieści. I czasem, kiedy napotykam na filmowe realizacje, jestem rozczarowana, że zupełnie nie przystają do mojej wizji.
Miłość do książek staram się przekazać też Potworom. I póki co (choć Mąż twierdzi, że stworzyłam (nomen omen) potwory) chyba z sukcesem. Jest to jeden z większych sukcesów wychowawczych ;), bo z pozostałymi to bywa różnie. Chłopcy wiedzą, że mogę nie kupić gry, słodyczy, zabawek, ale jak poproszą o książkę - dostaną ją zawsze.
Z okazji Światowego Dnia Książki życzę Wam jak największej liczby książkowych zauroczeń. Ale pamiętajcie, że nie zawsze wystarczy pierwsze zdanie ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)