Swoją przygodę z blogowaniem zaczęłam lata świetlne temu, kiedy jeszcze nikt nie przypuszczał (ze mną na czele), jaką karierę można zrobić li i jedynie pisząc dla internetów. Przez długie lata dłubałam sobie w blogu, wylewając na niego swe żale, aż dotarło do mnie, że jednak nie tędy droga. I że internet nie zapomina. Odłożyłam bloga ad acta, by powrócić do pisania po kilku kolejnych latach. Sporo się jednak przez ten czas dowiedziałam. Oto 5 rzeczy, których nauczyła mnie blogosfera.
Dziś jest podobno Dzień Blogera. I z okazji tegoż właśnie dnia naszło mnie na wspominki. Od kilku tygodni z racji projektu, który urodził się w mojej głowie jakiś czas temu, a który mam nadzieję ujrzy w końcu światło dzienne, zagłębiam się w meandry blogosfery. I przyznam, że można od tego dostać na głowę.
#1 MIŁE ZŁEGO (BLOGOWANIA) POCZĄTKI, CZYLI INTERNET NIE ZAPOMINA
Pisałam dla innych - dla rodziny, by wiedziała, co u mnie słychać (nie każdemu chce się podnieść słuchawkę). Dla dzieci, by miały pamiątkę. I przede wszystkim dla siebie - żeby żaden moment z życia Potworów, żadne śmieszne powiedzonko, sytuacja, anegdotka mi nie umknęły.
Niestety z czasem blog wymknął się spod kontroli, w życiu zaczęły się zawirowania rozmaite, a ja spadłam z wysokiego konia. I to była pierwsza rzecz, której nauczyłam się o blogowaniu - internet nie zapomina. Co raz w sieci zaistnieje, zostanie w niej na zawsze. Choć mam nadzieję, że akurat tamtych postów nie można tak łatwo odgrzebać. Kto nie zrobił print screenów, niech żałuje ;)
#2 KOCHAJ TO CO ROBISZ
Po porażce pierwszego bloga długo nie mogłam się podnieść i na parę lat pisanie zarzuciłam. Jednak, jeśli coś się kocha, nie zostawia się tego ot tak. Prób powrotów miałam kilka. Zawsze jednak hamowała mnie myśl co ludzie powiedzą.
A potem pomyślałam sobie - w sieci jest tyle śmieci, tyle wiadomości mniej lub bardziej wartościowych, dlaczego to właśnie ja mam być "tą wyklętą". W końcu jeśli robisz coś co kochasz, nie może się nie udać - i to jest właśnie jedna z tych 5 rzeczy, których nauczyła mnie blogosfera. Trzeba kochać to, co się robi. Bo tylko wkładając w coś całe serce, jesteśmy w stanie robić to dobrze. A jeśli zarazimy swoją pasją choć jedną osobę - było warto.
#3 CHCESZ PISAĆ O TEORII KWANTÓW I KWARKÓW? JEŚLI TYLKO JESTEŚ PEWIEN, ŻE POTRAFISZ - ZRÓB TO!
Pisałam od zawsze. Długie na kilkanaście stron wypracowania, wieloakapitowe opowiadania do szuflady. Moja praca maturalna miała ponad 20 stron A4 wykaligrafowanych drobnym maczkiem. Jestem pewna, że dziś nie dałabym rady tak lać wody ;)
A jednak coś jest w tym, że nie umiem pisać w skrócie. Zawsze przychodzi mi do głowy masa dygresji, a woda leje się strumieniami. I tu dochodzę do trzeciej prawdy: nie ma takiej dziedziny, o której nie da się pisać bloga.
Zaglądaliście kiedyś na grupy zrzeszające blogerów? Gwarantuję Wam, że nie ma takiej rzeczy, z której nie da się zrobić historii. Serio serio. Łączy się to oczywiście nieodzownie z punktem drugim - trzeba wiedzieć o czym się pisze i być tym zafascynowanym.
Wychodzi na to, że mnie fascynuje moje własne życie ;) No ale jak go nie kochać, w końcu jest cudem :D
#4 NIE TYLKO PIENIĄDZ RZĄDZI ŚWIATEM
Podobno jeśli zaczyna się pisać bloga tylko po to, by na nim zarobić - nic z tego nie wyjdzie. Piszę podobno, ponieważ na własnej skórze tego nie sprawdziłam. Katuję ludzi swoimi postami całkowicie za free. Jeśli jeszcze nie wszyscy uciekli z krzykiem - dziękuję tym, którzy są :)
Ale coś w tym musi być - każda praca, wykonywana bez przekonania, tylko dla mamony, nuży i trudzi. I sprawia, że człowiek się spala. Czyli... patrz punkt drugi :)
#5 BLOGOWANIE TO BARDZO CIĘŻKA PRACA
Wiem, wiem, w tym momencie co najmniej połowa z Was uśmiecha się pod nosem i z politowaniem kiwa głową. Co to za ciężka praca, jak człowiek tylko siedzi przed kompem i klepie w klawiaturę? I to jeszcze na temat, który lubi (punkt 2!).
A jednak - nawet jeśli nie jest to Twoje główne źródło dochodu, albo jakiekolwiek źródło, jest to coś, czemu poświęcasz swój wolny czas. I oczywistym jest - nikt mi nie wmówi, że jest inaczej - że jeśli człowiek już w tym necie klepie, szuka obrazków, ozdabia i udoskonala, to nie chce, by inni to docenili.
Oczywiście, że chce. Chce być czytany (jak każdy "pisarz"), chce by z nim dyskutowano, by ludzie czekali na jego posty. Ale żeby tak było - musi zaistnieć. Fajnie jak ma milion znajomych, którzy lajkują to co pisze. Ale jeśli nie?
Pozostaje mozolne wspinanie się po szczebelkach, czytanie innych, komentowanie, dokształcanie się, dbanie o stronę wizualną i merytoryczną postów, szukanie sposobów na bycie atrakcyjnym. Nie sztuka zdjąć majtki i świecić gołą dupą. Sztuką jest tę dupę wypromować ;)
I tym pozytywnym akcentem kończę mój Dzień Blogera, życząc Wam samych sukcesów, poczytności i pięknych, cudownie wyrzeźbionych czterech liter :)