czwartek, 23 lipca 2015

Litościwy los ;)

Mija już prawie tydzień, odkąd wyjechaliśmy z Pogdory, żegnając tym samym na ten rok upalną i piękną Chorwację.

Litościwy los postanowił nieco osłodzić nam powrót i po początkowym szoku temperaturowym dołożył i upały w gratisie. Nie wiedzieć dlaczego zapomniał dodać i morza z ciepłą wodą. Tak więc kisimy się chwilowo z Potworami w domu, wspominkowo oglądając zdjęcia i plącząc po okolicy z aparatem - taki mały substytut wakacji.

Potwór Młodszy niestety nie chce współpracować. Każde wyjście okupione jest bólem brzucha, głowy, paznokcia, palca, lewej pięty i prawego ucha. Albo na odwrót. Piszczy, jęczy i dramatyzuje, jakbym mu kazała co najmniej na Mount Everest wchodzić, a nie parę km po okolicznych polach zaliczyć. Ale cóż... każdemu według zasług ;)

Za to wieczorami siada ze mną przy komputerze i domaga się wspomnień. Wieczorami bowiem chodziliśmy "łapać fale" (w ciągu dnia bowiem w większości była piękna flauta i ni grama zmarszczek na morskiej tafli).




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)