Naturalizm pure czyli rzecz o fekaliach
10:10:00
Ten sam kuzyn, którego pojawienie się na świecie wywarło na Potworku niezapomniane wrażenie i którego obecność była szeroko i namiętnie komentowana. Łącznie z próbą wywarcia presji na tzw. głowie rodziny.
Potwory były niezmiernie ciekawe kuzyna, w końcu do tej pory miały okazję oglądać go jak małpę w zoo jedynie przez dwie godziny, tym razem dostąpiły zaszczytu przebywania w towarzystwie najmłodszego dziecka w rodzinie niemal przez całe 72 godziny.
Mąż wyrażał co prawda nadzieję, że może jak Potwory zobaczą, że niemowlę to tylko krzyk, płacz i obowiązki, to może odpuszczą swoją krucjatę na rzecz zdobycia dodatkowych pięciu stów za nic, ale niestety... nadzieja okazała się płonna.
Potwory trwały i trwają w zachwycie. Cały łikend łaziły i wzdychały jaki ten kuzyn fajny i może byśmy sobie w końcu takiego też zmontowali. Drugiego dnia pobytu zostaliśmy z Beniaminkiem sami, ponieważ jego rodzice udali się fantazjować z pasją.
Potworek-wazeliniarz szybko zauważył, że do Męża perswazja i racjonalne argumenty nie trafiają, postanowił zatem zastosować najstarszy sposób świata - włazidupstwo. Obserwował ojca z niemym podziwem, aż w pewnym momencie zauważył głosem ociekającym słodyczą:
- Tatooo, ty sobie tak dobrze radzisz z dziećmi. Dlaczego nie chcesz mieć własnych?
Mąż na te słowa zakrztusił się kawą i spojrzał na mnie żądając wyjaśnień. Wzruszyłam tylko ramionami, bo co tu jest do wyjaśniania? Jaki koń jest, każdy widzi - a Potwory to skóra zdjęta z ojca, więc te podejrzenia to sobie może wsadzić nie powiem gdzie.
Potworek nieświadom reakcji jakie jego słowa wywarły na protoplaście, gotów był kontynuować i nie wiadomo dokąd by go te dywagacje zawiodły, gdyby nie fakt, że wszechobecny zapach nie pozostawiał złudzeń - nadszedł czas zmiany pieluchy.
W ramach akcji edukacyjnej postanowiłam wykorzystać Potworka i przymusić nieco do pomocy. Niech wie, że małe dzieci to nie tylko sam miód.
- Potworku, wyrzuć proszę tę pieluchę do kosza - podałam Synowi Młodszemu zapakowany szczelnie pakunek.
Potworek z lekkim oporem wziął przesyłkę w dwa palce, palcami drugiej dłoni zatkał nos i trzymając pieluchę w daleko wyciągniętej ręce przemieścił się w stronę kosza na śmieci. Z ulgą pozostawił w nim tę bombę ekologiczną i odwracając się do mnie skomentował:
- Nie chcę dotykać cudzej kupy rękami!
Tego tylko trzeba było Potworowi Starszemu, Zastrzygł uszami, piłeczka pomysłowego Dobromira zaczęła skakać jak szalona i Potwór z błyskiem w oku wystrzelił zatrutą strzałę:
- A swoją chcesz?
- Swojej też nie chcę! Żadnej kupy nie chcę dotykać! Ani cudzej, ani swojej! Nie chcę dotykać gołą skórą! - zdenerwował się Potworek.
- Ale przecież dotykasz swojej kupy codziennie - zarzucił niewinnie przynętę Syn Starszy z lubością obserwując furię brata.
- NIE DO-TY-KAM! - Potworek błyskawicznie dotarł do granicy wytrzymałości i wystartował do brata z pięściami.
- Dotykasz, dotykasz - wykrzyknął Potwór Starszy uciekając dookoła stołu.
- NIE!
- A właśnie, że tak! Dotykasz ODBYTEM!
Kurtyna.
*Źródło zdjęcia
1 komentarze
Mina męża zapewne bezcenna :D:D:D
OdpowiedzUsuńDialogi na cztery nogi masz, nie ma co. U mnie jeszcze chwila, młoda ledwo od ziemi odrosła (13 mcy), ale już czekam, jak ją starszy brat będzie przerabiał...
Teksty Twoich dzieci niezmiennie robią mi dzień ;)
Pozdrowienia!
novembre
Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)