Nie masz profilu na facebooku, nie istniejesz.
08:53:00
Nie masz profilu na facebooku, to tak jakbyś w ogóle nie istniał - usłyszałam lata temu. Dosłownie lata, bo od tego czasu minęło lekko licząc z 5 lat.
Przez ten czas zżyłam się z twarzoczaszką. Początkowo publikowałam namiętnie na prawo i lewo, linkowałam, lajkowałam (bardzo nie lubię tego słowa) i starałam się robić wszystko, by istnieć.
Tyle tylko, że w tym "istnieniu" zatraciłam samą siebie. Tworzyłam profil ocenzurowany. Nie, nie, nie wrzucałam tam wszystkiego jak leci. Treści były starannie selekcjonowane. Tworzyłam swój wizerunek w oparciu o tak naprawdę nie wiem co.
I nie wiem po co.
By przypodobać się innym?
By istnieć?
Tak naprawdę 3/4 moich "znajomych" twarzoczaszkowych nie obchodzi moja osoba.
Zaglądają na mój profil, czytają.
Za chwilę przechodzą do profilu innych osób i zapominają, o czym przed chwilą czytali.
Ten, kto naprawdę chce wiedzieć, co u mnie, zadzwoni, napisze, przyjdzie.
Nie zadowoli się tym, co opublikowałam, bo jest to zaledwie ułamek mojego życia.
Niewielki procent.
Ilu z Was tak ma?
Tak naprawdę ile z tych twarzoczaszkowych znajomości jest znajomościami prawdziwymi?
Na ile publikowane posty są prawdziwe i nie są zwykłym lansem?
Ile z tych szumnie zwanych znajomych naprawdę interesuje, co u Was słychać?
Znak czasów?
Może.
Coraz szybciej.
Coraz więcej.
Coraz intensywniej.
Byliśmy w zeszły łikend w Puszczy odwiedzić Syna Starszego.
Ośrodek położony w głuchym lesie.
Do najbliższej cywilizacji z jednym podrzędnym sklepem kilka kilometrów.
Do najbliższego większego miasta - kilkanaście.
Brak zasięgu.
Brak telewizji.
Całkowita skrajność.
I nagle okazało się, że mamy dla siebie więcej czasu.
Więcej czasu dla dzieci.
Nie spędzamy długich godzin wpatrzeni w ekran telefonu/telewizora/tabletu.
Chłoniemy rzeczywistość.
Czy potrafiłabym tak na co dzień?
Nie wiem.
Ja, dziecko internetu, które bez telefonu nie rusza się nigdzie, czułam się tam bardzo dobrze.
I nie brakowało mi niczego.
TV nie oglądam od lat.
Internet chyba powinnam zacząć ograniczać, bo (na starość dochodzę do coraz ciekawszych wniosków ;) ) życie przecieka mi między palcami.
Nie wiem, czy chcę istnieć tylko jako profil na twarzoczaszce, nie mając z życia nic poza namiętnym publikowaniem postów i życiowym ekshibicjonizmem.
Co kogo w końcu obchodzi, jaki kolor papieru toaletowego wybrałam w tym tygodniu i czy w lodówce mam tylko światło, czy może jeszcze słoik jogurtu. Naturalnego oczywiście...
0 komentarze
Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)