Mixed one (or two ;))
08:42:00
W przypływie dobrego humoru Syn Starszy pozwolił zrobić sobie zdjęcie. Takie jakie chciałam. Można by nawet rzec: ZA-PO-ZO-WAŁ! No łał... (powiedzonko Starszego of kors).
Młodszego na szczęście do pozowania namawiać nie trzeba. Lubi siebie chłopak i pozy trzaska jakie człowiek sobie tylko wymyśli.
Tak oto powstały zdjęcia dwa.
Usteczka moje, nos mój.
Ale jakiś taki poza tym niepodobny.
O, a ten ma oczy jak ja.
Ale brwi już nie.
A skąd mu się ten nos taki wziął?
Po pół godzinie dumania (tylko matka wie, że można się na zdjęcia własnych dzieci gapić bez końca i w życiu nigdy się to nie znudzi ;) ), doszłam do wniosku, że coś ze mną chyba nie tak jest. Ileż można?
Bo tak na pierwszy rzut oka widać, że Synowie Dwaj mieszanką są. Idealną. A w zasadzie idealniejszą, bo to co ładniejsze to po mamusi :P
3 komentarze
Zmusić mojego starszaka do 'zapozowania' to też nielada sztuka i graniczy co najmniej z cudem :)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że z każdym kolejnym rokiem będzie coraz trudniej :)
OdpowiedzUsuńPo mamusi tak ma? ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)