25/52
08:05:00
Karata, karata, karata... wszędzie karata!! ;)
Na sucholeską dychę Fightera się nie załapałam.
Na BBL takoż nie (Mężu dał radę na tej DZIEWICZEJ !!! Górze ;) )
Za to w końcu udało mi się złamać własną niemoc i pobić rekord długości trasy. Jeszcze drobne 5 lat i może półmaraton ogarnę ;) Swoją drogą... ile to trzeba mieć czasu i miejsca do biegania, żeby te kilometry wykręcać ;)
A na deser - Minionkowo.
0 komentarze
Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)