Chciałabym nadrobić przeczytane w ostatnich miesiącach książki zbiorczo, ale chyba nie dam rady. Jednakże co się odwlecze to nie uciecze, jak to mówią :)

Chwilowo jedynie zestawienie w kolejności alfabetycznej:

71. Aleja Bzów Aleksandra Tyl
72. Baśniobór Brandon Mull
73. Cicha 5 Bonda, Michalak i inni...
74. Cukierku, ty łobuzie! Waldemar Cichoń
75. Diabli nadali Olga Rudnicka
76. Dziewczyna z pociągu Paula Hawkins
77. Eine unbeliebte Frau Nele Neuhaus
78. Garść pierników, szczypta miłości Natalia Sońs
79. Gra anioła Carlos Ruiz Zafon
80. Grecka mozaika Hanna Cygler
81. Horror! Czyli skąd się biorą dzieci. Grzegorz Kasdepke
82. Inna bajka Kasia Bulicz-Kasprzak
83. Jezioro szczęścia Agnieszka Krawczyk
84. Kalendarze Małgorzata Gutowska-Adamczyk
85. Kolor bursztynu Hanna Cygler
86. Krąg Bernard Minier
87. Macocha Natasza Socha
88. Magiczne lato Aleksandra Tyl
89. Miłość wyczytana z nut Aleksandra Tyl
90. Najdłuższa podróż Nicholas Sparks
91. Niebezpieczna gra Mari Jungstedt
92. Nie gaś światła Bernard Minier
93. Nie ma nudnych dni Renata Piątkowska
94. Ogród księżycowy Agnieszka Krawczyk
95. Pocztówkowi zabójcy James Patterson, Lisa Marklund
96. Przyjaciółki ze Staromiejskiej Anna Mulczyńska
97. Sekret mojego męża Liane Moriarty
98. Siedem życzeń Fabisińska, Socha i inni
99. Szczęście pachnie bzem Aleksandra Tyl
100. Utopce Katarzyna Puzyńska
101. Zacisze 13. Powrót Olga Rudnicka
102. Złodziejki czasu Hanna Cygler

Ale noc długa, może się coś jeszcze skończy/zacznie :D

W końcówce roku czas zdecydowanie przyspieszył. Tak, że ani się obejrzeliśmy, a jest ostatni dzień 2015.

Te ostatnie półtora miesiąca, to dla nas czas wielkich zmian, przygotowywania się do nich mentalnie. Wygląda na to, że zdjęciowo, będzie to czas lekkich niedociągnięć (część zdjęć nadal tkwi w aparacie i czeka na zbawienie ;) ) - stąd zestawienie zbiorcze.

Końcówka roku to również czas karate, zawodów, turniejów, organizowanych nawet po kilka w tygodniu.

Pogoda nas rozpieszcza i dostarcza bardzo pozytywnych doznań estetycznych, co jest niezwykle istotne, zwłaszcza w drodze do pracy:


Zwierzaki popadły w okołoświąteczne lenistwo ;)



Mam nadzieję, że w przyszłym roku, czas nieco zwolni, bo chwilowo to...


Pozdrawiamy :D

Jest takie powiedzenie: małe dzieci - duży kłopot, duże dzieci - duży kłopot. I w zasadzie bym się z tym zgodziła z jednym zastrzeżeniem: nie w kontekście kłopotów.

A jesień była piękna tego roku...

Moody, moody ;)

Tym razem mgliście i nastrojowo. Jak z filmów grozy. Tak powitał nas listopad. Mrocznie i pięknie zarazem.

Moody november...

Syn Starszy zapragnął w Andrzejki z fusów powróżyć. Tfu, nie z fusów, ino z wosku.

Niemniej efekt był podobny.

Jako że Dziecię do domu wróciło grubo po dwudziestej, padnięci byliśmy wszyscy. Oprócz Potomka Starszego ofkors, który na wróżenie napalony był jak szczerbaty na suchary. Wymył się w 3 sekundy (wolałam nie sprawdzać jakosci mycia) i gadając non stop, tupał nade mną o lanie wosku.

Potwór Młodszy był uprzejmy odpaść we własnym łóżku chwilę wcześniej i wyjątkowo d.. nie zawracał za mocno.

Poniedziałkowy maraton jednakże odebrał mi i wenę i chęci do czegokolwiek o siłach nie wspominając. Niemniej... Syn uparcie czekał. Skutki owego czekania okazały się brzemienne w skutkach.

Jako wosku do lania użyliśmy wosków zapachowych do kominka (kto bogatemu zabroni ;) ).

Z braku klucza za narzędzie posłużyło kółko o średnicy otworu 1 centymetr, trzymane kombinerkami (Syn zastrzerzeń nie zgłaszał. Jaka będzie jakość wróżby... trudno powiedzieć).

Zamiast stopić wosk, na dzień dobry przypaliliśmy blat stołu. Well... sztuka wymaga poświęceń.

Po tych drobnych wpadkach jakoś poszło. Szczegół, że wosku starczyło li i jedynie dla Potomka. Grunt, że wosk przelał, wymoczył i poleciał z niego cień robić.

Jak w pysk strzelił (nomen omen) z cienia wyszedł pies. W dwóch konfiguracjach.

Jak ktoś by się bardzo uparł, mógł się dopatrzyć frachtowca.

Syn jednakże uparcie usiłował z pso-frachtowca zrobić węża, cichaczem ugniatając co bardziej wystające części materiału.

Wyszedł taki bardziej z Małego Księcia.. co to połknął i psa, i słonia, i nawet cały frachtowiec.

Zachwycone dziecię poszło spać z uśmiechem na ustach.

Chyba nic nas przed tym wężem nie uchroni ;)