Wróżenie z fusów level hard

10:59:00


Syn Starszy zapragnął w Andrzejki z fusów powróżyć. Tfu, nie z fusów, ino z wosku.

Niemniej efekt był podobny.

Jako że Dziecię do domu wróciło grubo po dwudziestej, padnięci byliśmy wszyscy. Oprócz Potomka Starszego ofkors, który na wróżenie napalony był jak szczerbaty na suchary. Wymył się w 3 sekundy (wolałam nie sprawdzać jakosci mycia) i gadając non stop, tupał nade mną o lanie wosku.

Potwór Młodszy był uprzejmy odpaść we własnym łóżku chwilę wcześniej i wyjątkowo d.. nie zawracał za mocno.

Poniedziałkowy maraton jednakże odebrał mi i wenę i chęci do czegokolwiek o siłach nie wspominając. Niemniej... Syn uparcie czekał. Skutki owego czekania okazały się brzemienne w skutkach.

Jako wosku do lania użyliśmy wosków zapachowych do kominka (kto bogatemu zabroni ;) ).

Z braku klucza za narzędzie posłużyło kółko o średnicy otworu 1 centymetr, trzymane kombinerkami (Syn zastrzerzeń nie zgłaszał. Jaka będzie jakość wróżby... trudno powiedzieć).

Zamiast stopić wosk, na dzień dobry przypaliliśmy blat stołu. Well... sztuka wymaga poświęceń.

Po tych drobnych wpadkach jakoś poszło. Szczegół, że wosku starczyło li i jedynie dla Potomka. Grunt, że wosk przelał, wymoczył i poleciał z niego cień robić.

Jak w pysk strzelił (nomen omen) z cienia wyszedł pies. W dwóch konfiguracjach.

Jak ktoś by się bardzo uparł, mógł się dopatrzyć frachtowca.

Syn jednakże uparcie usiłował z pso-frachtowca zrobić węża, cichaczem ugniatając co bardziej wystające części materiału.

Wyszedł taki bardziej z Małego Księcia.. co to połknął i psa, i słonia, i nawet cały frachtowiec.

Zachwycone dziecię poszło spać z uśmiechem na ustach.

Chyba nic nas przed tym wężem nie uchroni ;)



You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)