Bo dobro tkwi w nas samych

17:20:00

Dwie rodziny.
Dwa pogrzeby.
Dwa nieszczęścia.
Dwa zupełnie różne podejścia do życia.
I do drugiego człowieka.

Jak to jest, że w obliczu nieszczęścia jedna rodzina potrafi się zjednoczyć, a druga zaczyna sobie skakać do gardeł?

Jak to jest, że nagle okazuje się, iż największą wartością jest to, co kto komu dał?

Dlaczego jedni sprzedaliby najbliższą rodzinę, żonę, matkę, córkę za kawałek mało znaczącego pieniądza (który do szczęścia im zupełnie nie jest potrzebny, bo przecież materac już dawno pęka w szwach od grubych banknotów), a dla innych dużo większą wartością jest bycie razem?

Byłam ostatnio świadkiem dwóch takich sytuacji.
Na jedną patrzyłam z zażenowaniem.
Na drugą z podziwem.

Pecunia non olet.

Jedynie ten człowiek, co po nią sięga bez opamiętania, zaczyna lekko zalatywać stęchlizną.

Gdzie w takim razie tkwi sens bycia człowiekiem?
Dobrym człowiekiem.

Czy miarą wartości człowieka jest stan jego posiadania?
Oczywiście, że nie! - wykrzykną wszyscy z oburzeniem.
Ale czy na pewno?
Niech zajrzą wgłąb siebie i uczciwie odpowiedzą na to pytanie.
Niekoniecznie głośno.
Szczerze.

Czy w obliczu mogę to dostać, nasze człowieczeństwo nie będzie wyrażone li i jedynie w liczbach?

Chciałabym nauczyć Potwory, jak być człowiekiem.
Zwykłym człowiekiem.
Dobrym.
Takim, który będzie potrafił odłożyć na bok chęć mienia.
Takim, który zaciskając pasa zrezygnuje z dóbr doczesnych i będzie się cieszył obecnością innej osoby.
Podobnej do niego samego.
Chciałabym by mieli świadomość, że największą wartością jest to, że mają siebie.
I by dla siebie byli dobrzy.

By nie byli sobie pumą.
By nie byli dżumą.
By byli dla siebie bliźnim.
By byli.
Dla siebie.



You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)