Jajecznie

08:24:00


Sobota zaskoczyła nas wszystkich. Miała być leniwa z delikatnym akcentem sesyjnym (sama przyjemność, jakby na to nie spojrzeć, zwłaszcza że modele okazali się przemili, a najmniejsza modelka podbiła serce nawet Potwora Młodszego).

Tymczasem wyszło jak zwykle i szaleństwo zaczęło się już w piątek wieczorem. Oczywiście "sprawcą" zamieszania stała się karatA. Cóż bowiem odpowiada się w piątkowy wieczór, kiedy pada pytanie: "Jedziecie jutro z nami na turniej do Stargardu? Wyjazd 5:30."?

Odpowiada się: OCZYWIŚCIE!

I tak o to Mąż z Synem Starszym zamiast wyspać się jak pambuk przykazał, zerwali swe ciała z wyra o godzinie piątej rano i pognali na północ.

Zostaliśmy z Potworkiem sami. Potworek zaś, jak to Potworek, postanowił nadrobić kokoszenie się łóżkowe za brata i babrał się w pościeli do 11 prawie, kiedy to pościel została zeń brutalnie ściągnięta.

Niestety moja brutalność zakończyła się nieopisanym fochem i dziecię przestało współpracować na długie godziny. Wszystko było na nie. Spacer do dupy. Zdjęcia złe. Bułka niedobra. Woda zimna. W ogóle dlaczego musimy wychodzić z domu????

Stety niestety musieliśmy, czy tego chciał czy nie. A że pogoda piękna, zapodaliśmy dodatkowo spacer polami. Spacer wywołał oczywiście kolejną kaskadę jojczenia. Z siłą wodospadu spłyneły z Potworka pretensje do całego świata. Nogi bolące nie chciały nieść rozleniwionego ciałka. Dopływ świeżego powietrza pobudził jednak dziecię kreatywnie - prócz jojczenia w dyskusję wplątał się zwyczajowy słowotok. Tym razem monolog dotyczył kondycji psycho-fizycznej Męża i jego (nie)chęci do zaludniania/zazwierzęcania siedziby rodu:

- Wiesz mama, ja to bym chciał mieć psa. Takiego dużego. Albo małego. Albo kilka najlepiej. I jeszcze siostrę. I brata. I jeszcze jedną siostrę. Ale tata to już nie ma jaj! (hmmmm???***) Bo miał dwa, a nas jest dwóch. To teraz już nie ma jaj i nie będziemy mieli rodzeństwa więcej. A szkoda. Bo ja bym chciał mieć. Jakby jednak tata zmienił zdanie (ciekawe jak, jak nie ma tych JAJ :P), to wiesz, że nasza siostra na początku nie będzie tak ładna, jak ta dzidzia co u niej byliśmy? Na początku to będzie czerwona i pomarszczona...

Wygląda na to, że Synu jest wszystko jedno, czy pies, czy kot, siostra czy brat... grunt, żeby coś przybyło ;) Może chociaż patyczaki się rozmnożą i spełnią jego oczekiwania!

*** zdaje się, że trzeba z dziecięciem powtórzyć co nieco i przeprowadzić lekcję uświadamiania na nowo. No chyba, że Syn Młodszy ma w temacie większą wiedzę niż ja O_O.





You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)