Mamoooo, ja nie chcę...

08:14:00

Ha, jednak długo nie trwało ;)

Syn Młodszy szybko załapał, że wstawanie z rana i gonitwa szkoła-treningi-dom wcale nie są takie super, co ogłosił w piątkowy poranek głośnym i pełnym protestu:

MAMOOOOOO, JA NIE CHCĘĘĘĘĘ DO SZKOŁY!

Biedne dziecię jednakowoż wyjścia nie miało. Matka w końcu urlopu z gumy nie ma. A nawet jakby miała, to trzeba go zachować na okoliczności mniej sprzyjające (katary, kaszle, lekarze, stany podgorączkowe i takie tam... czasem również na mały szopping ;) ).

Został zatem Syn Młodszy z łóżka brutalnie zwleczony. Siłą ubrany. Do gardła wlano mu brunatną, słodką ciecz zwaną kakao i wykopano z domu.

Za progiem lekko się ogarnął i już było cacy. Miła dyskusja uprzyjemniła nam drogę do garażu, a potem do szkoły. Tym razem nic nie pomylił, kapcie były kapciami, buty butami. Wszystko grało. Do czasu...

Śmiem podejrzewać, że sporą winę za negację porannego wstawania ponoszę ja sama. Mam za miękkie serce i pozwalam wieczorem obejrzeć dobranockę. Potem zaczyna się pielgrzymka ludów: a to piciu, a to siusiu (logiczne), a to czy mogę spać u ciebie, bo u mnie mnie wszystko swędzi (hmmm... trzeba chyba zbadać łóżko na okoliczność pluskiew ;) ), nieee, u ciebie jednak za zimno/za gorąco, to jeszcze piciu, i siusiu znów... i tak mija godzina za godziną.

A potem, że niewyspany. Że nogi zbyt zmęczone, by wstać. I ogólnie do bani.

I dlaczego tak zimno?

Wybacz Synu, taki mamy klimat... przez najbliższe pół roku do dziewięciu miesięcy będzie tylko gorzej!



You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)