4 typy osób, które na pewno spotkasz na siłowni

18:53:00

kogo spotkasz na siłowni

Kiedy postanowiłam co nieco zrobić ze swym rozlazłym ciałem, stanęłam przed lustrem i obejrzawszy się od stóp do głów stwierdziłam, że nie jest to jeszcze poziom, który można by pokazać ludziom. To samo było z kondycją, której raczej nie było. Wcale a wcale. Zanim jednak dotarłam na fitnesy i poznałam 4 typy osób, które na pewno spotkasz na siłowni, przeszłam długą drogę.

Jako dziecko nie szalałam za sportem. Chyba, że chodziło o prędkość przewracania kartek w ksiażkach w połączeniu z ilością pochłanianych na czas kanapek z pasztetem i ogórkiem (albo - w wersji na słodko - lentilków). Szybko przełożyło się to na jakość moich "mięśni". Potem trochę doszłam do siebie, ale po urodzeniu Potworów okazało się, że już nie jest tak różowo. Można by powiedzieć, że było szaro. A nawet czarno. I tak zaczęła się moja przygoda ze sportem.


SPORT TO ZDROWIE

jogging

Ponieważ chronicznie nie znosiłam biegać i zadyszki dostawałam już na pierwszym zakręcie, od biegania wlaśnie rozpoczęły się zmiany wszelakie. Taka zaowalowana forma masochizmu. Pomijam czasy, kiedy namiętnie robiłam szóstkę Wadera, dopóki mój kręgosłup nie powiedział bujaj się. 
jogging

Bieganie mnie wciągnęło. Nie wyobrażałam sobie tygodnia bez przebiegniętych kilkunastu kilometrów. I tak przez pół roku co najmniej. Potem przyszedł czas na Jillian Michaels i Shauna T. Wiadomo, jako jędza pierwszej wody, uwielbiam jak ktoś mną pomiata :P

Kiedy już wyczerpała się cierpliwość Męża i Potworów (ileż można zajmować tv w godzinach największej oglądalności??), fabryka szczęśliwie zafundowała swym pracownikom pakiet sportowy. I tak trafiłam na siłownię.

Najpierw udałam się do wylęgarni korpo-siłaczy, ale szybko stwierdziłam, że pindrzenie się przed lustrem i wypinanie pośladków w stronę znudzonego trenera stanowczo nie jest dla mnie. Już już miałam zrezygnować, kiedy dotarłam na rodzimą, wiejską i jakże przyjazną odmieńcom jak ja siłownię.

Tylko z fitnessem nie mogliśmy się dogadać - aerobik, pilatesy, malownicze pląsy w takt muzyki - wszystko to było stanowczo nie dla mnie. Ja w prawo, cała grupa wraz z trenerką w lewo. Oni do przodu, ja do tyłu. No ni grzyba nie mogłam złapać rytmu. Uznałam swoją porażkę i zapisałam się na boks. I tak trenując od dobrego roku, uczęszczam sobie regularnie na siłkę - jakie tam typy można spotkać, w głowie się nie mieści!

GWIAZDECZKI, CZYLI LUSTERECZKO POWIEDZ PRZECIE

dziewczyna na siłowni

Tak, tak.. nie jest to żart. Mimo iż rodzima fabryka koksów raczej nie przyciąga gwiazdeczek korpo, zdarza się, że zaplącze się tam jedna z drugą blondi. Najpierw długo dobiera w szatni skarpetki do leginsów, leginsy do butów i obowiązkowo pasujący topik. Potem robi słodkie minki do lustra, poprawia fryzurę, pociąga usta błyszczykiem. I strzela słitfocię. Jedną, drugą, trzecią. Szybki post na fejsie, tłiterze, insta i już można pójść na bieżnię. Powolutku, bez pośpiechu, co by się za bardzo nie spocić, bo się makijaż rozmaże.. W trakcie ze 3 telefony do koleżanek i już trening z głowy.


SPACEROWICZE

trening na siłowni

Zdecydowanie moja "ulubiona" grupa ćwiczących. Wychodzą z wciągniętym brzuchem i wypiętą klatą z szatni. Obrzucają okiem salę, oceniając gdzie najbardziej opłaca się pójść. Po czym wolnym, majestatycznym krokiem robią obchód. Tu przystaną zagadają, tam podniosą ze dwa hantelki. 3/4 czasu przeplotkują z jedną czy drugą dziewczyną, sprawdzając czy aby na pewno robią odpowiednie wrażenie. I już - można wracać do żonki. Misja spełniona.


FIT-FREAKI

koksu

Wpadają na siłownię z rozwianym włosem, w garści koktajl probiotyczny, w kieszeni spodni baton, w recepcji zamawiają białko i lecą na przyrządy. Tam ćwiczą, jakby świat miał się skończyć. Godzinę, dwie, trzy. Szaleństwo w oczach, szał ciał i uprzęży. I tak codziennie. Albo nawet dwa razy dziennie. A jak się uda to i trzy. Siłowo, obwodowo, cardio. Obowiązkowe prężenie muskułów, wypinanie pośladków i mierzenie przyrostu masy mięśniowej. Jest dobrze? To lecim dalej, do jutra.


ZWYKLI WYJADACZE CHLEBA

fitness

Czyli takie biedne ludki jak ja. Nie mają zacięcia do gwiazdorzenia. Towarzysko jakoś sobie radzą, ale przecież nie po to chodzą na siłkę by spacerować. Na fit-freaka nie maja zadatków. W koncu te lody w cukierni tak kuszą...

Ale żeby nie wypaść z rytmu, 2-3 razy w tygodniu zaliczają godzinkę na tych czy innych zajęciach, łudząc się, że kiedyś tam będą mogli pochwalić się ciałem jak Shaun T i naprężyć bicepsik do słitfoci jak Jillian ;)

A wy jakie typy dopisalibyście do listy? ;) 



You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)