Minęło 5 tygodni i już nigdy nie będzie tak samo
19:12:00
Wiem, wiem, spamuję, gdzie się da. Zasypuję tysiącami wiadomości, zdjęć, tekstów. Instagram, facebook, mail - jeszcze trochę i z lodówki zacznie wyłazić. Kto? Nela, Nelunia, Nelissima. Każda matka wie, jak to jest - ma się nowego członka rodziny, to się nim człowiek chwali na prawo i lewo. Do porzygu. Ale.. odkąd jest z nami minęło 5 tygodni i już nigdy nic nie będzie tak samo.
Przywiozłam to mikre stworzenie ze Śląska. Pokonałam ponad 600 km w strugach ulewnego deszczu, gdzie woda zalewała szyby samochodu tak, iż nie było nic widać. Tylko po to, by mieć tego jednego jedynego - pseudobordera.
W drodze powrotnej zrzygała mi się w samochodzie kilka razy, dobitnie pokazując, kto tu rządzi i że wcale nie będzie tak, jak sobie to wymyśliłam. I po części miała rację ;) Zawładnęła naszymi sercami w moment (Mężowemu zajęło trochę dłużej, ale ostatecznie też się poddał).
JAK PIES Z KOTEM
Swoje rządy rozpoczęła od pokazania kotom, gdzie ich miejsce. Kota Starsza zdezerterowała pierwotnie na balkon, a po banie na wychodzenie okopała się w sypialni, z trudem ignorując obecność psa.
Kota Młodsza ma najwyraźniej mniej instynktu samozachowawczego, bo co i rusz wchodzi psu w drogę. Jest to trudna miłość, ale widać, że kwitnie. Po przyjściu do domu pies wpada w czułe objęcia kota, by potem wozić się na nim z zębami uczepionymi kociego karku. Nie przeszkadza im to jednak w jedzeniu z jednej miski, więc chyba nie jest tak źle ;)
TA KANAPA NALEŻY DO CZŁOWIEKA!
Do tej pory kanapę okupowały koty. Mąż już przebolał kilka rys od kocich pazurów i udaje, że towarzystwa rozłożonego pokotem nie widzi.
Z psem rzecz się ma nieco inaczej. Wchodzi on bowiem na tapczan po to, by człowieka oblizać, poobgryzać, naszczekać na niego i generalnie wciskać się w każdą, najmniejszą nawet dziurę.
Koronnym argumentem na nieużytkowanie przez niego kanapy jest to, że pies wychodzi na dwór. I włazi w przeróżne dziwne miejsca. I w ogóle. Jak to pies na kanapie? A gdzie będą siedzieli goście?
Pies protesty Męża ma w głębokim poważaniu i wyrzucany drzwiami, włazi oknem. Albo wykorzystuje każdy moment nieuwagi, by postawić na swoim. Idzie mu to coraz sprawniej, muszę przyznać.
JAK ROMANTYCZNY SPACER TO TYLKO W ŚRODKU NOCY
Z dnia na dzien z rodziny kanapowo-telewizyjnej staliśmy się bardzo aktywną rodziną. Wiadomo - szczeniak w domu to albo zasikana podłoga/mata/dywany albo spacery co godzinę-dwie. Generalnie nic przeciwko spacerom nie mam, pogoda póki co sprzyja - mogę chodzić.
Ale na litość boską - ZA DNIA! Tymczasem pies, jak rasowe niemowlę, nie rozróżnia dnia ni nocy, ładuje bateryjki w kilka sekund i domaga się wyjścia głośnym szczekaniem (!!!) o drugiej w nocy na ten przykład.
Mam cichą teorię, że to przez to iż nie śpi ze mną w łóżku i zwyczajnie brak mu ciepełka mamusi. Kto z Was chciałby bowiem spać na zimnym, psim posłaniu? Jak do wyboru ma spanie u mojego boku... No właśnie...
Jest jedno ale - obecnie sypiają ze mną już koty i obawiam się, że obecność psa, mimo łóżka 200x220 cm, mogłaby sprawić, że zrobiłoby nam się w sypialni lekkie zoo. Połączone z dworcem, metrem i torem wyścigowym w jednym...
To wolę się już o tej drugiej w nocy przelecieć się po osiedlu.. dla zdrowotności.
POKAŻ KOTKU, CO MASZ NA TALERZU
Każdy kto ma psa wie, że jedzenie przy tych zwierzętach sprawia, że coraz lepiej opanowują sztukę żebrania. Od patrzenia w oczy, zaglądania w talerz, kręcenia się w tę i z powrotem i "namawiania" właściciela do podzielenia się strawą.
Nelissima poszła w swych aktorskich zapędach dalej. Ten niespełna trzymiesięczny szczeniak pod pretekstem chce mi się siku zaczął wiercić się nieprzeciętnie po mieszkaniu, biegając z kąta w kąt (niechybny znak, że trzeba dupę w trok zebrać i ze zwierzęciem wyjść).
Chwilę po tym jak podniosłam cztery litery i udałam się do przedpokoju założyć buty, ta mała franca zawróciła z wizgiem, wskoczyła na tapczan i ze zwinnością kota (musiała zostać przeszkolona!!!) zwinęła z talerza kanapkę z pomidorem.
Taaaak... tak sobie teraz myślę, że w naszym życiu już chyba nigdy nic nie będzie takie samo, a spokój odzyskamy gdzieś w okolicach emerytury. Albo i nie ;)
0 komentarze
Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)