Jak radzić sobie ze spadkiem nastroju, kiedy rzeczywistość nas przytłacza?

09:56:00

kiedy przytłacza nas rzeczywistość

Przychodzą czasem takie dni, kiedy zwyczajnie brakuje mi już siły. Brakuje chęci na walkę z rzeczywistością, na bycie dzielną, na pokazywanie wszytkim, że dam radę (kto jak nie ja?), że nie potrzebuję pomocy, że to wszystko dookoła to przeciż pikuś. Pan Pikuś. Jak radzić sobie ze spadkiem nastroju, kiedy rzeczywistość nas przytłacza?

Szczerze mówiąc, nie wiem. Nie znam jednego sprawdzonego patentu na to, jak radzić sobie ze spadkiem nastroju, kiedy rzeczywistość nas przytłacza? W takie dni mam jedynie ochotę zawinąć się w kłębek, nakryć kołdrą po same uszy i udawać, że mnie nie ma.


DAJCIE WY MI WSZYSCY ŚWIĘTY SPOKÓJ

mieć święty spokój

Udawać, że nie słyszę kotów łażących po mnie i domagających się pieszczot/żarcia/picia/żebym w końcu zabrała tego cholernego psa.

Udawać, że nie widzę, jak pies skacze po Potworach, obgryzając im koszulki i robiąc dziury w spodniach.

Udawać, że nie słyszę, jak Potomstwo chce jeść/pić/domaga się, żebym w końcu zabrała psa/potrzebuje coś pilnie do szkoły.

Udawać, że nie widzę miliona nieodebranych połączeń, powiadomień i ikonek mediów społecznościowych, mrugających wrednie na ekranie telefonu.

W takie dni chcę po prostu mieć spokój. Święty spokój. By móc zbierać siły na dalszą walkę z codziennością. Nie chcę z nikim gadać, nie chcę się nikogo radzić, nie chcę...

POPRAWIACZE NASTROJÓW

Najgorsze jest to, że najpopularniejsze poprawiacze nastrojów (alkohol, czekolada i lody) kompletnie na mnie nie działają. To znaczy działają, ale nie tak jak powinny - sprawiają, że mam coraz większe wyrzuty sumienia, a dupa mi urasta do rozmiarów wręcz gigantycznych. Dodatkowo cellulit to chyba absorbuję z powietrza,  bo inaczej się stanu owej dupy wytłumaczyć nie da.

Więc jeśli nie działa, to jak sobie radzić?

#1 UŻYWKI

Na całe szczęście nie wszyscy od dziecka mają wdrukowane w głowie, że czekolada to samo zło. Bo to nie jest prawda. Czekolada zawiera całą masę pozytywnych substancji, które nie dość, że poprawiają nam nastrój, to jeszcze dostarczają organizmowi niezbędnych składników. I przecież nikt nam nie każe zjeść od razu całej tabliczki. A jeśli nawet - przecież nie robimy tego codziennie. No chyba, że tak?

Podobnie rzecz ma się z lodami, acz ilość pozytywnych substancji może być w nich mniejsza. Może, co nie znaczy, że musi. Zresztą.. raz na jakiś czas wolno.
lody na poprawę nastroju

Alkohol - nie napiszę, że od lampki wina nikt jeszcze nie umarł, bo a nóż widelec znajdzie się tu taki, co będzie mi udowadniał, że nie mam racji. A ja akurat nie jestem w nastroju do przeszukiwania kronik kryminalnych. Ale z czerwonym winem jest jak z czekoladą - pozytywy przewyższają negatywy. I to jest "fakt autentyczny" :P
lampka wina

#2 KSIĄŻKI
magiczny świat książek

Jako osoba, która książki pochłania wręcz nałogowo, nie znam lepszego remedium na smutki. Gorąca herbata (lub wspomniane wino), tabliczka (albo dwie :P) czekolady i dobra książka - i nie ma nas dla świata. 

Gwarantuję, że już po pierwszej zrobi się lepiej, a po kilku następnych będziecie mieli wrażenie, że góry możecie przenosić. Zwłaszcza jeśli ilość przeczytanych książek będzie szła w parze z ilością wypitego wina ;)

#3 FILMY
romans

Jeśli ktoś woli film od książki - też znam parę takich, które zdecydowanie są w stanie poprawić nastrój. A oglądane w dobrym towarzystwie działają podwójnie (nawet jeśli to będzie towarzystwo ukochanego misia z dzieciństwa, czy ulubionego kocyka - przy nich przynajmniej nie musicie się przejmować, że twarz przypomina dojrzały pomidor, a z nosa lecą... dobra, przechodzę do kolejnego punktu, bo mnie wyobraźnia lekko ponosi).

#4 SPORT
kickboxing

Nic, ale to naprawdę nic nie robi tak dobrze na nastrój, jak solidna porcja napieprzania w worek bokserski (minimum pół godziny!) albo przebiegnięcie 10 kilometrów. Jak ktoś ma siłę, to więcej/dłużej. Po takich wrażeniach, człowiek dochodzi do wniosku, że w dupie mu się przewraca i chyba ma za dużo wolnego czasu, że o pierdołach myśli ;) 

#5 NIE RYCZ, MAŁA, NIE RYCZ
jesienna depresja

Albo właśnie rycz, ile wlezie, jakby świat miał się zaraz skończyć. A jak się już solidnie zmęczysz, to leć do łazienki, poprawiać urodę (jeśli jest co ;) ) i siadaj do internetów, by przepuścić pół pensji męża na własne przyjemności. W tym momencie panowie zaczynają się nerwowo rozglądać za portfelami i kodami do kart kredytowych ;)

Podsumowując; każdy sposób jest dobry, jeśli działa :P A spadki nastroju zdarzają się niestety każdemu. Czasem wystarczy je po prostu przeczekać.



You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)