Paradoks

13:13:00

Nie, nie, nie będzie o (znakomitym skąd inąd) serialu TVP. No może kiedyś ;)

Kiedy mój syn młodszy w lipcu trafił do szpitala z ciężkim zapaleniem nerek, pomyślałam "wyleczą, będzie po sprawie".
No ale nie wyleczyli.

W sierpniu trafił na oddział po raz drugi. Tym razem z diagnozą gorszą.
Długie bezsenne noce.
Pilnowanie oddechu.
Pilnowanie temperatury.
Walka z nie wiadomo w zasadzie czym.

Ale to był dopiero początek absurdów.

W zaleceniach poszpitalnych nakazano nam zrobić po dwóch tygodniach badania.
Potem kolejne.
I kolejne.

I tu oto objawił się paradoks.
Badania można zrobić.
Płatnie.
Ale ze skierowaniem.
Bez skierowania nie można.
Nawet płatnie.
Nawet płacąc co miesiąc podwójną składkę zusowską.
Dwa razy.
Nie bo nie.
I chuj.

Że pilne?
Że ważne?
Że o życie chodzi?

A skierowanie jest?
Nie, nie ma.
To nie zrobimy.

Poszłam zatem podkuliwszy ogon po skierowanie do pediatry.
Nie może wypisać.
To nie są standardowe badania.

Pat.

Na szczęście pediatra też matką jest.
Wypiszę na recepcie zalecenie.
Może wystarczy.

Los chciał, że wystarczyło.
Na szczęście.
Bo gotowa byłam roznieść tę pseudo-służbę zdrowia w proch.
Grożąc pozwami (niech żyje Agata i jej prawo).
Prasą.
Radiem.
Telewizją.
Śmierdzącymi skarpetami wujka Zenka.
Kapciami, do których narzygał kot.
Czy co tam było na podorędziu.

Trzymajcie proszę kciuki!
(mogą być też inne części ciała, byle skutecznie!)

:*



You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)