Zazdrość motorem... rozwoju

11:30:00

Rozwoju własnego rzecz jasna :)

Będzie o zazdrości.
Nie o zawiści, ale o zazdrości.
Zazdrości pozytywnej (tak, tak, taka też może być).
Zazdrości będącej motorem działania, motywatorem, wartością samą w sobie.

Ktoś mnie ostatnio spytał, czy jestem zazdrosna.
Pewnie że jestem.
Całe życie byłam.
I poza wyjątkowymi przypadkami, gdzie krew zalewała pole widzenia, a żółć wątrobę, wychodziło mi to na dobre.

Zazdrość działa na mnie mobilizująco.
Chcę więcej.
Mogę więcej.
Osiągam więcej.

Dzięki (tak, tak, "dzięki"!) zazdrości zaczęłam biegać.
Skoro inni mogą to ja też dam radę.
Skoro inni mogą, to ja też będę wyglądać jak milion dolców.
Kiedyś ;)

Na zeszłoroczną Gwiazdkę dostałam sukienkę.
Założyłam i w złości wrzuciłam na dno szafy (dobrze, że nie od razu do kosza).
Zazdrościłam mojej siostrze, że bez problemu w identyczną wlazłam.

Zazdroszcząc pewnej osobie samozaparcia, zaczęłam ćwiczyć.
Najpierw pół roku z Jillian.
Potem przeplatane z bieganiem ćwiczenia różne.

Namówiona przez pewną osobę i zazdroszcząc jej formy odkryłam Insanity.
Mija miesiąc, a ja dzień w dzień walczę.
Ze sobą.
Ze swoimi słabościami.
Ze słabą silną wolą.

Gdyby nie ta kiecka...
Gdyby nie Aga...
Gdyby nie...

Nie miałabym dziś 2 rozmiarów mniej.
Nie miałabym o wiele lepszej kondycji.
Nie miałabym planu żywieniowego opartego o zdrowe, nieśmieciowe żarcie.

Podobnie było ze studiami, dziećmi ;), domem, mieszkaniem, fotografią, wakacjami, językami i milionem innych rzeczy.

I choć czasem mnie szlag trafia, to przyznaję bez bicia - zazdrość jest dla mnie motywująca.

Nic tylko zazdrościć :)))



You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)