Uśnij wreszcie!

08:42:00

kiedy-dziecko-nie-chce-spac

Kilka dni temu na jednym z blogów przeczytałam bardzo trafną definicję małego człowieka, który ma udać się spać: odwodniony filozof ze słabym pęcherzem, który potrzebuje przytulenia. Zdecydowanie COŚ w tym stwierdzeniu jest. I co gorsza, nie zmienia się wraz z wiekiem potomka. Człowiek patrzy na to snujące się po domu zombie, które ledwo już na oczy widzi i jedyne o czym myśli to UŚNIJ WRESZCIE!

Pamiętam nasze pierwsze wakacje z dziesięciomiesięcznym wtedy synem. Przeszczęśliwi wynajęliśmy pokój w pensjonacie w górach. Jeden. Po co nam więcej? Dziecko małe, szybko zaśnie, damy radę! Jak sobie o tym dziś pomyślę, to mnie pusty śmiech ogarnia: byliśmy tacy naiwni!

KIEDY ON WRESZCIE ZAŚNIE?

kot-i-mysz

W teorii wszystko jest proste. Będąc w ciąży przeczytałam na ten temat masę książek, poradników i innych. Metoda 3-5-7, 6-9-11, 154-296-351 i pierdylion innych porad. Każda podobno skuteczna w stu procentach. A prawda jest taka, że wszystkie o kant dupy można było rozbić. Dzieć bowiem spać nie chciał. Magiczne miejsce między oczami uciskane z siłą młota pneumatycznego też nie działało. Potwór chichotał szatańsko i ani myślał udać się w objęcia Morfeusza.

Co nam pozostało? Ustąpić pola. Nie mając do dyspozycji drugiego pokoju, a przecież niemowlaka samego nikt przy zdrowych zmysłach nie zostawi, udaliśmy się do... łazienki. Ja na kiblu, Mąż w wannie - czekamy. Mija pięć minut, potem dziesięć, dupa mnie już od tej twardej deski boli, nóg nie ma gdzie wyciągnąć. Nie mówiąc o piwie, co się w lodówce chłodzi. 

Po 15 minutach męczarni uznaliśmy, że chyba JUŻ! Cisza panująca w pokoju tylko nas utwierdzała w tym przekonaniu. Powoli otworzyłam zatem drzwi i oczom moim ukazał się taki oto widok: Syn zwisający do połowy z łóżeczka, całkowicie zasłonięty firanką i wpatrujący się z napięciem w coś za oknem. Na mój widok radośnie zabulgotał w sobie tylko znanym dialekcie i wskazując tłustym paluszkiem na coś za szybą zawołał:

- Ciciaaaa!

No tak, na parapecie z drugiej strony okna wylegiwał się tłusty kocur. Od czasu do czasu leniwie majtając ogonem. Ciciaaa... poddaliśmy się i poszliśmy spać. Nie wiem, o której Syn do nas dołączył.

IM DALEJ W LAS

bunt-nastolatka

Niestety, niechęć do szybkiego zasypiania nie minęła Potworowi wraz z wiekiem. Co gorsza zaraził nią brata. Potworek co prawda działa na Duracellach, ale bateryjki są na szczęście felerne. Potrafi się bowiem snuć w tę i z powrotem, ale jak już w końcu do łóżka trafi, zasypia w 10 sekund. Tyle tylko, że przed snem odstawia masę rytuałów. Powiedziałabym nawet, że ich liczba rośnie z wiekiem.

Zaczyna się już przy kolacji. Obowiązkowo bajka. Nie ma dobranocki, nie ma mycia. Nie ma mycia, nie ma spania. Zatem na dzień dobry, a raczej dobry wieczór, mamy: ninjago, smoki i inne tornada kreacji. Kiedy po pół godzinie puszczają mi nerwy, obrażony Potworek idzie do łazienki, odgrażając się, że jak wyjdzie to będzie oglądał jeszcze jeden odcinek. Taaa...

Potem następują długie minuty wieczornych ablucji. Mycie, wycieranie, suszenie, piżama i szybki świński trucht przed telewizor. Pogoniony stamtąd z obrażoną miną idzie myć zęby - wcześniej jakoś dziwnym trafem się zapomniało

Ok, zęby wymyte. Teraz jeszcze pić. Najlepiej herbatki. Spacyfikowany (myłeś zęby!), zadowala się wodą. Na oko jakimś litrem, pitym powoli, by nie przeciążyć broń Thorze żołądka. W trakcie następuje dyskusja na temat dowolny. Im bardziej abstrakcyjny, tym lepiej - dłużej potrwa.

Wkurzona na maxa odsyłam potomka do wyra. Ale, ale... roleta nie spuszczona, łóżko źle pościelone, książka krzywo leży, muzyka nie ta. Kiedy WRESZCIE już temat mamy ogarnięty, Synu przypomina się, że przecież on po tym litrze wody to musi do... toalety.

I wszystko zaczyna się od nowa...




You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)