48 godzin

10:48:00

Nie nie, nie będzie o popularnym filmie z 1982 roku. Ani nawet o tym z roku 1990. Chociaż niektórym mogły się podobać.

48 godzin. Tyle musiałaby chyba mieć moja doba, bym zdążyła ze wszystkim. Chociaż obawiam się, że wtedy wynalazłabym sobie drugie tyle zajęć, by się nie nudzić.
Chwilami nie mam czasu się po tyłku podrapać, a co dopiero zdążyć ze wszystkim co bym chciała.

Jest tyle fajnych książek do przeczytania.
I tyle zdjęć do zrobienia.
I jeszcze więcej do obrobienia.
I opublikowania.
Bądź też nie.

Tyle przepisów do wypróbowania.
Tyle zabaw z dziećmi do spędzania wolnego czasu.
Tyle miejsc do odwiedzenia.
Tyle treningów do zrobienia.
Tyle...

...

Mam wrażenie, że zwykła codzienność (praca, szkoła, SPRZĄTANIE, prasowanie, itd. tylko zabierają czas. Który można by wykorzystać efektywniej.

Tyle że prawdopodobnie nie mając uporządkowanego w miarę życia (tak, wyłazi ze mnie racjonalista), pracy itp. nie miałabym środków do realizacji pozostałych. A może to tylko takie naiwne tłumaczenie lenistwa ;)

Anyway... staram się rozciągać dobę. Kosztem snu rzecz jasna, bo to jest to, z czego jeszcze w miarę zrezygnować się da. Chociaż częściowo.

No bo jak tu iść spać, jak do obejrzenia jeszcze tyle fajnych seriali :P



You Might Also Like

1 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)