Jak zrobić z siebie idiotkę w 5 minut?

09:00:00


jak zrobic z siebie idiotke

Urodziłam się jako blondynka. Mentalna blondynka, bo włos ścielący się gęsto na głowie świadczył o czymś zgoła innym. Ale nie należy dać się zwieźć pozorom. Naprawdę. W moim życiu było tyle sytuacji, które to potwierdzają, że ciężko uwierzyć, że jest inaczej. Chcecie dowodów? Proszę bardzo. Poniżej poradnik dla początkujących: jak zrobić z siebie idiotkę w 5 minut?

Całe życie powtarzam, że blondynką to trzeba się urodzić. I nawet dowód w postaci zdjęć ciemnowłosego bobasa mnie nie przekona, że w moim przypadku było inaczej. W końcu nie na darmo przytrafia mi się tyle głupich sytuacji. O chociażby jak ta, opisywana tutaj.

PRAWDA ZAWSZE WYJDZIE NA JAW



Zazwyczaj udaje mi się ukryć z różnymi głupotami, jakie wywijam. Albo udaję, że to taki wkręt i przecież wiedziałam, że jest inaczej. Jak z tą ikonką oleju w samochodzie ;) 

- Coś mi się tu, kochanie świeci, takie jak lampa Dżina... dziwne.
- To olej.

No to olałam.

Tak, tak, to akurat dowcip był, ale poziom głupoty podobny ;)

Zatem, wracając do tematu. Jak zrobić z siebie idiotkę w 5 minut? Bardzo prosto. Da się i w 2 minuty. A czasem wystarczy i 30 sekund. Really.  

Wystarczy w jednym pomieszczeniu skumulować klimatyzator, prąd i mentalną blondynkę. Nawet jak ukrywa się pod innym kolorem szczeciny. Prawda zawsze wyjdzie na jaw!

MI DZIAŁA!

Naprawde dziala

No dobrze, to przechodzę do poradnika. Bierzemy blondynkę, pomieszczenie wielkości około 30 m2 i klimatyzator i przystępujemy do działania...

Zadanie jest następujące: włączyć klimatyzator, by doprowadzić w upalny dzień salę do stanu używalności. Czyli spowodować, by temperatura nie przekroczyła w nim 23 stopni.

Proste? Otóż okazuje się, że niekoniecznie.

Rzeczonego upalnego dnia zeszłam na salę znajdującą się na zakładzie. Ładnie odsłoniłam okna (światło to podstawa!). Pomna zasad fizyki nie dotknęłam okien, tylko chwyciłam za pilota, by nastawić klimę. 

Pstryk. Ustawione magiczne 23 stopnie. Wuala!

Kiedy po godzinie wróciłam na salę, było w niej niepokojąco ciepło. Powiedziałabym wręcz, że wytworzył się tam jakiś dziwny mikroklimat. Hmmm...

Jeszcze raz: okna zamknięte, pilot w rękę i pstryk.

Nieee, coś jest niehalo. Klimatyzator nie buczy. Może nie ten pilot? Nie, jednak ten. To może po prostu nie działa? Zepsuł się, świnia. Akurat w największy upał.

Zła jak osa udałam się do miejscowej "złotej rączki".

- Bo wie pan, chciałam tutaj, te 23 stopnie... ale mi nie działa!

- Przecież działało!

- No, ale nie działa. Zepsuło się!

Pan, nazwijmy go Stefan, popatrzył na salkę. Popatrzył na klimatyzator. Potem zaś odwrócił się powoli w moią stronę i popatrzył na mnie. Z OGROMNYM politowaniem.

- Wie pani - powiedział, jakby tłumaczył coś wyjątkowo tępemu dziecku - to działa. Tylko trzeba do prądu włączyć! O, tutaj. (po czym włożył wtyczkę do kontaktu, a klimatyzator ruszył prosię pełną parą... z turbo doładowniem nawet!)

Kurtyna!

Ps Mówiłam, że sie da zrobić z siebie idiotkę w 5 minut? Banalnie proste!
Ps1 Przepraszam wszystkie blondynki ;) 




You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)