Książkowe zauroczenia 67/52 [Dom naszych marzeń]

18:30:00

Kto szuka nieskomplikowanej książki, celem oderwania się od rzeczywistości, powinien sięgnąć po Dom naszych marzeń Elizy Sarnackiej-Mahoney.

Źródło: lubimyczytac.pl
Co prawda z każdą kolejną stroną może się okazać, że to oderwanie tak naprawdę przypomina naszą codzienność, ale sama myśl o tym, że to nie my musimy się zmagać z tymi wszystkimi zawirowaniami, praniami, sprzątaniami, zasmarkanymi dziećmi, przynosi swojego rodzaju ukojenie.

Niestety rozwinięcie akcji lekko w stylu holiłódzkim kompletnie mi do tej książki nie pasuje, ale to jest oczywiście rzecz gustu. Zakończenie standardowo: i żyli długo i szczęśliwie. Pytanie tylko, kto z kim ;)

Wcześniej czy później życie płata figla każdemu z nas i w najmniej odpowiednim momencie strąca nam z nosa kolorowe okulary, pokazując czarno na białym, czego w tym życiu zabrakło, a co gorsza – czego będzie brakować nadal, jeżeli nie wprowadzimy zmian.
Soczewki trzydziestokilkuletniej bohaterki powieści „Dom naszych marzeń” roztrzaskują się z hukiem o podłogę autobusu, w którym przypadkowy młody człowiek ustępuje jej miejsca. I wychodzi na to, że Daria jest posiadaczką nie tylko dwójki energochłonnych dzieciaków, zmarszczek oraz nieestetycznych oponek na brzuchu, ale też matki z ostrym bzikiem, teściowej o wspólnym rodowodzie z kobrą, ojca, który nie powinien był umierać, a nade wszystko męża spędzającego więcej czasu w biurze niż w domu marzeń, choć jeszcze niedawno budował go własnymi rękami. Jesienna aura i poważna choroba przyjaciółki nie sprzyjają walce z emocjonalnym niżem, a zmiana pracy i nowe znajomości wywracają poukładany do tej pory świat Darii do góry nogami.
Wszystko wskazuje na to, że założenie, iż wszystko można perfekcyjnie poukładać, a życie przeżyć z planem w ręku, od początku było... błędne.



You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)