Jak znaleźć swoje miejsce na ziemi?

08:30:00


Wiele osób ma takie miejsce, do którego chce wracać. Albo ma ich kilka. Szczęściarze! Czasem miejsca te związane są z osobami, czasem ze wspomnieniami, pięknymi chwilami, które przeżyliśmy we wspaniałym towarzystwie.


Są osoby, które latami szukają tego jednego kawałka we wszechświecie, gdzie poczują się "jak w domu". A nigdzie tak naprawdę nie czują się u dobrze.
Są też tacy, którzy wszędzie odnajdą siebie. Byle tylko być z osobami, które się kocha.

Podobno tam dom twój, gdzie serce twoje...

Albo gdzie wifi łączy się samo ;)

CO DECYDUJE O POZYTYWNYM WRAŻENIU?

W każdym mieście, które odwiedzam, staram się znaleźć coś pozytywnego. Szukam zakątków, które mnie urzeką. Zaułków, które przyciągają jak magnes. Zakrętów, na których można zgubić serce. I rozum czasem też.

Mam miejsca które kocham bardziej. Takie do których chcę wracać wciąż i wciąż. Na mojej liście są jednak też takie, których nie chciałabym odwiedzić nigdy więcej. Takie miejsca związane są najczęściej ze złymi wspomnieniami, z osobami, których nie chciałabym spotkać już nigdy więcej, z wydarzeniami, które nie powinny mieć miejsca.

Czasem jednak okazuje się, że niechęć do danego miejsca związana jest z uprzedzeniami. Z opiniami zasłyszanymi najczęściej w dzieciństwie lub szczeniackiej młodości. I tak jest właśnie z miastem na S, które kojarzy mi się z czasami liceum, wyborem studiów i niełatwym czasem Burzy i Naporu.

 
 

ODCZAROWUJĄC RZECZYWISTOŚĆ

Życiowy zakręt po raz kolejny postawił na mej drodze miasto na S. A że zakręt był wyjątkowo wredny i trudny do pokonania, to i moja "miłość" do S. nie zapłonęła czystym jasnym światłem. Korzystając jednak z dłuższego łikendu, postanowiłam to zmienić.

Trzy dni spędziłam spacerując naprawdę pięknymi uliczkami. Szukałam miejsc, które znałam z książek, o których czytałam, o najpiękniejszych dzielnicach i ulicach prowadzących wprost Ku Słońcu. Piłam pyszną kawę, delektowałam się ciszą i spokojem (no dobra, względnym, w końcu Potwory były "on board" ;) ).

 

A mimo to gdzieś z tyłu głowy kołatały mi się myśli, że mimo tego piękna, nie czuję się tu dobrze. Że nie jestem bezpieczna, że nie jest to miejsce, w którym chciałabym spędzić swoje dalsze życie. A przynajmniej jego kilka lat.

Nie chciałabym przekazać takich uprzedzeń Potworom. Chciałabym, by wszędzie czuli się jak w domu. By tak naprawdę nie musieli tego "swojego miejsca" szukać, tylko by nosili je w sercu. Dlatego i dla nich starałam się znaleźć pozytywy w naszej sytuacji. I chyba w końcu się udało ;)


Bo jak pokazuje życie - najważniejsza jest równowaga:




You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)