Telefony, telefony...

22:39:00

Jest kilka kategorii telefonów, których nie lubię.

Najbardziej nie lubię tych w środku nocy. Nigdy niczego dobrego nie zwiastują. Jak nie jakieś nieszczęście, to inny świr dyszący w słuchawkę lub robiący w nią bógwico. Bleh.

Kolejne to takie, co dzwonią nad ranem. Kategoria w zasadzie podobna do poprzedniej, ale zdarza się, że to zwyczajne omyłki wyrywające człowieka z błogich objęć Morfeusza o czwartej nad ranem. Zdarzyło mi się tak. Uprzejmy głos o sile wodospadu poinformował mnie, że on właśnie wyjeżdża i przy granicy powinien być, jak dobrze pójdzie za 3 godziny. Jak się pospieszę to go dogonię. Już się rozpędziłam...

Są telefony-natręty. Dzwoni taki o 7 rano w sobotę, kiedy człowiek dopiero co zamknął oczy po całonocnej imprezie i beznamiętnym głosem informuje, że jak będę taka naiwna i dam się w trąbę zrobić, to on mi wciśnie super-hiper-duper drogie gary. Co to niemalże same gotują. Trzeba tylko... zazwyczaj już przy "dzień dobry" staram się przerwać i wyłączyć. Ale gdzie tam. Oni są gorsi niż Hary Kriszna i Świadkowie Jehowy w jednym. Emłejowcy cholerni.

Na takie telefony odpowiedzi mam kilka. Prócz tępego "pomidor" powtarzanego do znudzenia, poprzez wściekłe "którego 'nie' pan nie zrozumiał", aż po wysyczane "nie zgadzam się na nagrywanie tej rozmowy, mam powiadomić odpowiednie instytucje". Odpowiedzi na ten ostatni blef jeszcze nie opanowali, więc jak ktoś ma ochotę skorzystać, to bardzo proszę ;) Bi maj gest.

Te telefony jednak, które przyprawiają mnie o drżenie rąk i nerwową wysypkę, zazwyczaj dzwonią z zaskoczenia. W zasadzie mają szczęście, że je odbieram, choć numer mi nieznany. Odkąd założyłam działalność namnożyło mi się telefonów o charakterze spamu charytatywnego. Porównywalne toto do opcji trzeciej tylko bardziej ryje psyche. Bo jak tu nieszczęśliwym pokręconym dzieciaczkom odmówić?
Ale nie o tym.. otóż ta ostatnia kategoria telefonów to telefony z placówek opiekuńczo-wychowawczych. Pół biedy jeśli się taki zaczyna od "z dzieckiem wszystko dobrze, niech się pani nie denerwuje, ja w innej sprawie". Gorzej jak słyszę "źle się czuje, proszę NATYCHMIAST przyjechać". I trzask. Ten ton... nieznoszący sprzeciwu. Z racji mojej traumy szpitalnej od razu zaczynam snuć wizje. Pomijam przy tym fakt złego samopoczucia - ok, zdarza się każdemu. Ale czy na litość boską nie można by poświęcić 30 sekund, by powiedzieć na czym to złe samopoczucie polega?

Rzyga?
Kaszle?
Gorączkę ma?
Czy załatwia się z krwią?

Bo w przypadku dziecka to każda opcja jest możliwa. I warto by wiedzieć, czy już karetkę wzywać i miejsce w szpitalu rezerwować, czy może jednak wystarczy przywieźć chusteczki higieniczne.




You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)