Książkowe zauroczenia 57/52 [Mariola, moje krople...]

10:59:00


Kiedy sięgałam po tę książkę, spodziewałam się zupełnie innego rodzaju literatury. Poprzednie pochłonięte przeze mnie pozycje Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk przenosiły czytelnika w dość odległe od codzienności czasy.

Tymczasem w powieści Mariola, moje krople... czytelnik, zwłaszcza ten starszy ;), trafia w świat, który ma prawo pamiętać: w świat absurdów, żywności na kartki, pustych półek sklepowych i lewych interesów. Jednym słowem - w barwne czasy PRL-u.

Po przeczytaniu kilku pierwszych zdań poczułam się, jak w komedii Barei. Tyle tylko, że było mniej śmiesznie. W ksiażce tej absurd goni absurd, niby teatr ale nie do końca, niby dyrektor ale niewiele ma do powiedzenia, personel robi co chce, a władzy wydaje się, że ma coś do powiedzenia...

Ldziom m o ż n a  i nawet trzeba dać wolną rękę. Sam jestem za tym. Bezsprzecznie. Takie są podstawy naszego ustroju. Ale... Zapamiętajcie to sobie! Jedynie wówczas, gdy m a m y pewność, że zrobią to, co chcemy! W innym przypadku to nie ma sensu! 

Ot i cała filozofia ;)

Mariola, moje krople jest książką specyficzną. Mam wrażenie, że nie zrozumie jej ten, kto takich sytuacji nie doświadczył. Akcja powieści dzieje się w teatrze - to w nim rozgrywają się mniejsze lub większe dramaty. Bardzo ciężko jest mi jednak opisać fabułę. Książka ma wiele wątków, po części niedokończonych (jak choćby ten o śwince Małgorzacie). Jest chaotyczna, pełna omyłek i dwuznacznych sytuacji.

Zdecydowaną antypatię budzi we mnie dyrektor teatru - podtatusiały amant, któremu wydaje się, że wszystko może. Bez żenady molestuje swoją sekretarkę, która godzi się na to dla wyimaginowanej kariery.

W teatrze zresztą, jak to w rodzinie artystów, każdy romansuje z każdym i wszyscy wszystko i wszystkich oraz przed wszystkimi ukrywają.

Z żalem przyznaję, że ta pozycja mnie rozczarowała, a od połowy marzyłam już o tym, by ją skończyć, choć po cichu miałam nadzieję, że "coś się jednak wydarzy". Nie wydarzyło się. Jest lekko, jest momentami zabawnie, ale niestety tym razem bez polotu.

*Źródło zdjęcia: lubimyczytac.pl



You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)