Związek na odległość - czy bycie "słomianą wdową" ma zalety?

09:22:00


Miałam ostatnio okazję wymienić doświadczenia z jedną z blogerek. Zaczęło się banalnie - od wpisu pod postem. Jeden komentarz, drugi, trzeci. I z każdego z nich przebijał smutek i samotność. Powód był prozaiczny: związek na odległość. Czy bycie "słomianą wdową" ma zalety?


GDZIE SIĘ PODZIAŁ ZDROWY ROZSĄDEK?


Nieważne czy jesteś żoną marynarza, co to zawija do portu raz na pół roku, a jak jest obsuwa to i rzadziej. Nieistotne, czy masz męża aktora, którego przyjazdy do domu są nie dość, że nieregularne i nieprzewidywalne, to często gęsto bywają determinowane widzimisię kogoś z przełożonych. Nie ma też znaczenia, czy twój mąż nawiedza dom raz w tygodniu, czy też nie ma go ciągiem przez cztery miesiące. Albo czy narzeczony studiuje w innym mieście. 
pociąg

Naprawdę - to nie ma znaczenia. Nikt przy zdrowych zmysłach nie decyduje się na związek na odległość dobrowolnie. 


PLUSY DODATNIE 


Można założyć, że to jest zdrowy układ. Że człowiek zdąży zatęsknić za drugim człowiekiem. Że taka rozłąka dobrze robi na utrzymanie świeżości w związku. Ale halo - związek to nie jest główka kapusty, którą trzeba w chłodzie i ciemnicy trzymać, żeby nie zgniła. Bo jeśli poleży tam zbyt długo, to i tak może się okazać, że będzie do wyrzucenia!
związek na odległość

Na początku człowiek zachłystuje się wolnością: nareszcie ma przestrzeń tylko dla siebie! Nikt nad głową nie siedzi i nie truje, że od trzech miesięcy nie idzie współmałżonka od ekranu komputera oderwać. Nikt nie mówi, co masz kiedy i o której zrobić. Nikt nie broni pić piwa o trzeciej nad ranem. Nie tworzy grafików, planów, list zakupów i rzeczy koniecznie-do-ogarnięcia-po-pracy. Jesteś sobie panem, sterem i okrętem.

Otrzeźwienie przychodzi później, ale najczęściej tkwimy już w tym układzie tak głęboko, że albo się do niego przyzwyczailiśmy (i ta druga osoba wraz z jej obecnością zaczyna przeszkadzać), albo ze zgrozą stwierdzamy, że nie ma odwrotu.

PLUSY UJEMNE


Nie ma co się oszukiwać, że kilkanaście minut rozmowy dziennie da nam namiastkę związku. Nawet niech to będzie i kilkadziesiąt minut. A nawet kilka godzin przeklikanych w necie. To nie jest to samo! 
tęsnknota za bliskimi
Rozmowa przez telefon, czy inny kanał komunikacyjny nigdy nie będzie tym samym, co rozmowa wprost. Co bycie razem. Co odczytywanie gestów i małych drobnych znaczeń. Choćby język giętki chciał powiedzieć wszystko, co pomyśli głowa - nie mówiąc tego face to face - nie ma bata, polegnie.

Bo czasem nie da się przekazać emocji za pomocą słów...


NIKT NIE MÓWIŁ, ŻE BĘDZIE ŁATWO


Życie to nie pudełko czekoladek, cytując klasyka. Nie możemy sobie z niego wybrać tego co najlepsze, wydłubać palcem nadzienia lub tylko polizać z wierzchu. Musimy wziąć i to co gorzkie.

Kiedy decydujemy się na życie na odległość, nagle okazuje się, że jest cała masa rzeczy, o których nie mamy pojęcia. Owszem, jesteśmy dorośli, rozsądni, od początku zakładamy, że będzie ciężko. Ba, jesteśmy na to gotowi nawet. Ale czy na pewno?
słomiana wdowa
Dla jednej osoby taka sytuacja oznacza najczęściej permanentną samotność (zagłuszaną dźwiękami telewizora i serialów z Netflixa) - no chyba, że ma się do czynienia z królem życia, ale takiemu to zwiazki nie potrzebne. Przynajmniej nie te stałe. A te na odległość to już w ogóle fuj.  

Druga połówka dla odmiany nastawia się na harówkę non stop - o ile oczywiście nie ma w zanadrzu tabunów babć, ciotek, kuzynek, czy innych koleżanek gotowych stawić się na każde zawołanie. Albo wręcz z nami zamieszkać.

I ok, wiemy: będzie cieżko. Nikt nie wspomina jednak o tym, że może nadejść taki moment, kiedy człowiek nie będzie miał jak wyjść po zakupy. Czy nawet wynieść śmieci. Bo w domu małe dziecko. A nie zostawisz przecież bachorexa samego w domu. Na sto procent w takim momencie klucz wleci ci do zsypu, a winda się zatnie na długie godziny. I opieka społeczna zapuka do drzwi natentychmiast.  
Nikt się słowem nie zająknie o sytuacji, kiedy jednemu dziecku będziesz podsuwać miskę, a drugiemu trzymać głowę nad sedesem, szarpana bólem żołądka. Dobrze, że łazienka duża i mieścicie się tam bez problemu.

Że nie będzie ci miał, kto zrobić herbaty. 
Podać kanapki. 
Czy tabletki na ból głowy.
Czy że w nocy będziesz do siebie przenosić dziecko, by móc się do kogoś przytulić.

Że będzie ciężko - tak, tego dowiesz się od każdego.

Jak ciężko? No bardzo! Ale dasz sobie radę - kto jak nie ty?

Pytanie jak długo?

A POTEM...


A potem wstaniesz rano. Otrzepiesz skrzydełka. Podniesiesz brodę wysoko i patrząc sobie w lustrze prosto w oczy powiesz: dam radę! 

W końcu nic nie trwa wiecznie. 

I jakieś zalety bycia słomianą wdową też są! 

Really :)

A Ty jak myślisz, potrafił(a)byś odnaleźć się w takim układzie?



You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)