Just one sentence

21:11:00

Czasem jest tak, że wystarczy jedno zdanie, by sprowadzić myślenie, na tory dawno już nieużywane.

Lekko zardzewiałe.
Czasem nawet pękające lub zupełnie nie do użytku.

Jedno zdanie, by nastrój zrobił samobójczą woltę. 
Jedno zdanie, by uczynić szczęśliwym.
Jedno zdanie, by na nowo zacząć czuć.
Jedno zdanie, by zacząć myśleć.
Jedno zdanie.
Jedno.
By.

Najczęściej jednak (czasem na szczęście) jest tak, że to se ne vrati.
Czasem szkoda.
Czasem bardzo.
Czasem żal.
Czasem trawa bardziej zielona.

Kiedy przychodzi taki moment, mam ochotę na ucieczkę.
Całkowitą dezercję.
Choć raz zniknąć tak.
By nikt.
Nigdy.
Nigdzie.
(i tak nie mam pewności, czy ktoś by w ogóle szukał)

A potem podnoszę się.
Jak feniks z popiołów.
Otrzepuję opalone skrzydła.
Zrzucam kurz.
Podnoszę czoło.
W oczach pojawia się ból.
W sercu lód.
I z determinacją staram się wymazać z pamięci.

Mam nadzieję, że tym razem to będzie raz na zawsze.



You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)