Samozwańcza Walkiria

09:44:00

Bezczelność tych małych smarków nie zna granic.

Odkąd ledwie co od ziemi odrośli, oczęta swe piękne otworzyli (i gęby przy tym niestety też) i zauważyli pewne niekwestionowane fakty, walczę z hasłem "a kupisz miiiii?". Stoję na straży własnego portfela i zdroworozsądkowego podejścia do chciejstw wszelakich Potworów moich kochanych niczym Walkiria.

A potrzeby synowie mają nieograniczone wręcz. Od zestawów Lego za parę tysięcy, poprzez pomniejsze zestawiki/zabawki/składanki/książeczki (te ostatnie kupuję w zasadzie nawet bardzo chętnie) za kilka stówek, aż po bibeloty za parę złotych.

Jak już wydębić nic nie mogą "kolorowego" to wysępią chociaż bułkę. Zawsze to jakiś zakup. Nieważne, że przed chwilą zjedli dwudaniowy obiad z deserem i napchani są po kokardę.

Wczoraj jednakże doprowadził mnie Syn Starszy do stanu, kiedy żadna cięta riposta do głowy przyjść nie chciała. A rzadko się zdarza, bym zaniemówiła :P

Czas i miejsce zdarzenia: popołudnie spędzane z dzieckiem na basenie (wiadomo, czasem trzeba też coś dla dzieci nie tylko dla siebie zrobić :P)

Wychodzimy z basenu po 2 godzinach taplania się w chlorze (i nie chcę myśleć czym jeszcze, bo mnie obrzydzenie lekkie bierze). Rundka honorowa po wsi. Zajeżdżamy po pieczywo do sklepu i się zaczyna:

- A kupisz nam te zabawki co tam są na półce?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo są za drogie. Zresztą tłumaczyłam ci już, że nie mam tyle pieniędzy, by spełniać każdą waszą zachciankę.
- To chociaż jajko z niespodzianką.
- Nie tym razem.
- Ale dlaczego?
- Bo jest niezdrowe, zresztą nie mam pieniędzy, starczy mi tylko na pieczywo.
- Wczoraj też tak mówiłaś, a potem kupiłaś sobie bułki za 2 złote, a nam tylko za 50 groszy. Jakbyś kupiła sobie tańsze albo wcale to byś na jajko miała! 

Kurtyna.

Jednakowoż... logice nie da się nic zarzucić.



You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)