Witaj, Wiosno!

08:24:00

Na poniedziałek Syn Starszy miał się nauczyć wiersza. Szło mu to jak zwykle opornie, bo zajęcie nudne w cholerę. Co z tego, że pamięć rewelacyjna, jak zwyczajnie nie chce się ksiażki otworzyć?


Siłą woli nie dało się nauczyć przez okładkę. Trzeba było choć ze dwa razy przeczytać, jak to wiosna na sposoby wszelakie do nas na skrzydłach za..., znaczy przychodzi.

Tak, wiosna to moja zdecydowanie ulubiona pora roku. 

Słoneczko świeci.

Ptaszki śpiewają.

Trawa pachnie.

Kwiatuszki kwitną.

Głupie cholery. Jakby nie mogły jakoś tak mniej intesywnie. Albo coś.

Tak, nadszedł zdecydowanie mój "ulubiony" okres. 

Syn Młodszy parchaty niczym Juszczenko parę lat temu. Kto nie pamięta niech zajrzy do Wiki. Albo wujka Gugla spyta. Tak czy inaczej drapie się to to (syn, nie polityk, a przynajmniej o tym drugim nic mi nie wiadomo). Wygląda jak siedem nieszczęść i żadne maści nie pomagają.

Syn Starszy dla odmiany z lubością wypluwa płuca. Co rano. Co wyjście na dwór. Co chwilę. W zeszłym roku doszliśmy do etapu, "a może to zapalenie płuc? albo astma?" Winnym oczywiście okazały się te małe, gołym okiem niewidoczne świństwa.

Bo jak przylecą te białe widoczne (tym razem to nie poemat na cześć śniegu), a po nich wszytkie inne to przynajmniej wiadomo, że trzeba dziecię w piwnicy zamknąć. Na klucz. I cztery kurtyny przeciwpożarowe. Bez wentylacji broń boże, żeby się nic nie dostało do środka. Na jakieś trzy do pięciu miesięcy :] 

Witaj, Wiosno! :]



You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)