Dzieci są ważne!

20:00:00

Dzień Dziecka całe szczęście już za nami.
Powoli mija okolicznościowy pierdolec i zarabianie na emocjach dzieciach.

W końcu w tym dniu, a najlepiej przez cały łikend muszą się odbywać imprezy "dla dzieci". A na takiej imprezie rodzic dziecku nie odmówi. Wiadomo.

A skoro nie odmówi, to dziecko będzie nażarte lodami po 3 zł za kulkę po kokardę, wyskakane na trampolinie za 5 zeta za 7 minut aż mu się we łbie telepać będzie, poklejone watą cukrową, soczkami, cukierkami, lizakami i bógwieczym jeszcze.

W końcu dziecko to konstrukcja prosta: liczą się słodycze i zabawki! To się zawsze sprawdza.

Ale czy na pewno?

Co jako rodzice możemy dać naszm dzieciom? Nie tylko pierwszego czerwca...

Znam rodziców, którzy są rodzicami tylko łikendowymi. W owe łikendy naprawiają niebywanie z dziećmi i obdarowują je czym tylko mały smarkacz zapragnie (w tym słodyczami i zabawkami ;) ).

Są też tacy, którzy są przy dziecku non stop. Przeczytali morze książek na temat wychowania, ale jakoś nie idzie im przekładanie tego na praktykę. Za to doskonale radzą sobie z krytykowaniem innych w ich sposobie wychowywania własnych dzieci.

Bywają i tacy, którzy nie dość, że przeczytali, nie dość że stosują, to jeszcze im to wychodzi! I mają morze cierpliwości, dobrych chęci, chce im sie zdrowo gotować, zawsze z dzieckiem bawić, lubią klocki, samochodziki, lalki i figurki z papieru. Zawsze mają czas, nigdy nie są zmęczeni. Tym zazdroszczę.

Są też tacy jak ja - starają się często, we łbie układają, co się da, a i tak czasem coś nie wypali.

A to stracą cierpliwość w obliczu milionowego pytania potomka i każą mu zamknąć wreszcie dziób.

A to pójdą po lini najmniejszego oporu i zamiast zrobić pizzę własnoręcznie, zamówią ją w restauracji.

A to znów wywalą towarzystwo na dwór z piłką wcale nie po to, by posprzątać i poodkurzać w spokoju, tylko by odpalić twarzoksiążkę i napić się łyka kawy. W końcu wstali o 6 rano, by kupić świeże bułeczki na śniadanie.

Po dniu wczorajszym, kiedy to Potomstwo wreszcie szczęśliwie dotarło w objęcia Morfeusza, a ja z kolejnym kubkiem herbaty przed kompa (praca się sama nie zrobi), nadszedł nastrój refleksyjny (i skubany trzyma do dziś).

Najważniejsze co możemy dać naszym dzieciom wcale nie jest wymierne. Nie jest to ani ilość zabawek, ani ilość jedzenia, ani ilość atrakcji.

Najważniejszy jest czas, jaki poświęcimy dziecku aktywnie - nie tylko będąc z nim ciałem, ale także duchem.
Słuchając co w małej duszy gra, choćby po raz setny opowiadała to samo.
Interesując się jego sprawami, choćby były nie wiadomo jak błahe (dla nas - dla dziecka może to być najważniejsza rzecz na świecie).

Korzystajmy z tego, że dzieci chcą poświęcić swój czas nam, rodzicom. Bo lada chwila dojdą do wieku, kiedy przestaną go dla nas mieć. A wtedy to dopiero nam będzie głupio ;)

I cieszę się bardzo, że Mąż mógł wziać wczoraj dzień wolny i spędzić ten dzień dziecka z chłopakami. I tylko z nimi.
Poświęcając ten czas im. I tylko im.
Nie telefonom, nie pracy, nie telewizji.

Warto.
(Może kiedyś, na starość, też nas na jeden dzień z domu spokojnej starości zabiorą? I spędzą go tylko z nami ;) )



You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)