Magia kłamstwa, czyli dlaczego mamią nas półprawdami?

10:16:00

To się chyba nigdy nie zmieni... zwłaszcza wśród osób u tak zwanej władzy.

Zebranie w szkole. Dla rodziców przyszłych pierwszoklasistów. W dużej mierze przerażonych perspektywą, która czeka ich dzieci w niedługiej przyszłości. Doskonale rozumiem ich uczucia zagubienia, przerażenia i nieogarnięcia - sama przechodziłam przez to dwa lata temu.

Dzięki temu że dwa lata już szczęśliwie minęły, odkąd Potwór starszy edukację był zaczął, widzę jak władza manipuluje ludem, by osiągnąć własne korzyści.

Mam wrażenie, że wśród sporej części grona pedagogicznego (zwłaszcza tego, które stołeczki już ma cieplutkie i wygrzane przez zasiedzenie) panuje stara zasada: postraszymy, będą bardziej posłuszni. Słuchałam wczoraj przez godzinę wypowiedzi DEREKCJI, przygotowanej na karteczkach (!) ;) i manipulującej drżącym społeczeństwem bez żadnych skrupułów :]

A zatem, obalamy mity :P

1. Mit pierwszy: dzieci bez zjedzonego śniadania do szkoły nie przyjmujemy.
    Fakt: ciekawe jak to zostanie sprawdzone... przez ostatnie 2 lata nikogo nie obchodziło, czy Syn Starszy śniadanie zje, czy nie zje i jak się w związku z tym czuć będzie.

2. Mit drugi: dziecko rano wstaje, SAMODZIELNIE ma się ubrać i samodzielnie zjeść śniadania.
    Fakt: Yhyyyy, biorąc pod uwagę, że zazwyczaj z rana rodzic gna do pracy i nie ma czasu na chandryczenie sie z marudną progeniturą, najlepszą opcją jest ubieranie na tzw. śpiocha :P Śniadanie ostatecznie może zjeść samodzielnie.

3. Mit trzeci: rodzicom do szkoły wchodzić nie wolno, odstawiają dzieci pod i pa laleczko.
    Fakt: no nic lepszego sprzedać spanikowanym rodzicom nie można, doprawdy. Po pierwsze takie akcje to dopiero po drugim miesiącu nauki, kiedy dziecię już trochę ogarnie, gdzie szkoła, gdzie szatnia, gdzie klasa i gdzie pomocna woźna. Po drugie: nie dotyczy dzieci świetlicowych :] Od 2 lat odprowadzam do szkoły i nikt mnie nie zaczepił po wejści do niej nawet jednym słowem. Wręcz jest to wymagane...

4. Mit czwarty: nasza szkoła kładzie nacisk na indywidualne podejście do ucznia.
    Fakt: większej bzdury nie słyszałam, a wiem co mówię. Syn Starszy wymaga podejścia indywidualnego, niestety - jak głową w mur i w kółko ta sama śpiewka: nie da się. Musi się dostosować do reszty.

5. Mit piąty: rok szkolny ma dwa semestry, a więc są tylko dwie przerwy: ferie i wakacje.
    Fakt: buhahahahahahahahaaaa, jak jest każdy wie.

A potem pogadanka psychologa jak to on jest otwarty na rodziców i ich dzieci i zachęca już teraz do kontaktu celem wypracowania właściwego podejścia do szkoły.

Imho to właściwe podejście jest jedno: trzeba zacisnąć zęby, przymknąć oczy na pewne rzeczy i przeczekać. W końcu kiedyś to minie :P

PS. Czy ktoś wie, co ma na celu takie karmienie rodziców półprawdami od samego początku? Może by się ze mną wiedzą podzielił? ;)



You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)