Cudowne ozdrowienie

09:00:00

Sport to zdrowie, każdy gupi ;) to powie. Ofkors posiadam nawet świeżutki dowód na tę tezę.

Odebrałam wczoraj Syna Starszego ze świetlicy placówki opiekuńczo-wychowawczej. Mina Syna zbolała, kulejący jakby mu kto nogę kijem przetrącił. Pani Świetliczanka potwierdziła mały wypadek na boisku (mówiłam noś długie spodnie, ale kto by tam słuchał zgreda).

Syn łypnął na mnie załzawionym okiem i uderzył w tony bolesne:

- Mamoo, ja się przewróciłem, zobacz: całe kolano mam zdarte i łokieć. I jak chodzę to mnie tak strasznie w kolanie boli.
- Spuchnięte nie jest? - zainteresowałam się.
- No chyba nie, ale sama zobacz. To chyba nie będę mógł dziś pójść na karatĘ?

Aaaa, tu cię mam, bratku.

- Hmmm.... no chyba będziesz mógł.
- Ale mamo, ja ledwo chodzę!
- To może zrobimy tak: zaprowadzę cię na karate, przebierzesz się i będziesz ćwiczył tyle ile dasz radę. A jak nie dasz rady, to popatrzysz, czego się nowego koledzy uczą, żebyś nie miał zaległości. Może być?

Po minie widzę, że niekoniecznie.

- Ale pani trener i tak będzie mi kazała ćwiczyć - pada argument nie do zbicia.
- To może ja powiem pani trener, że jak nie dasz rady, to nie musisz?
- Nooo, dobra. - Bardzo niechętna to była zgoda.

Jak ustaliliśmy, tak zrobiliśmy. Zaprowadziłam, przebrał się, poszedł na salę. Wchodzę po chwili, by porozmawiać z panią trener i cóż widzę? Sport to zdrowie! Nastąpiło cudowne ozdrowienie. Syn z dzikim wrzaskiem gania kolegów po sali, trenerki brak. Chyba mu ta noga nie odpadnie z nadmiaru wysiłku jednak ;)



You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)