Uparty czy introwertyczny? A może jedno i drugie?

08:58:00

Trafił nam się egzemplarz skomplikowany. 


Z jednej strony towarzyski, lgnący do rówieśników, w niczym nie odbiegający od "założonej normy" (pytanie, które mnie osobiście nasuwa się natychmiast jest: kto wyznacza normy i skąd wiadomo, co normą jest a co nie - ale to na inny raz).

Wypuszczony na dwór eksploruje, poszukuje, znika na całe godziny. Ma znajomych, przyjaciół, a kiedy już przełamie bariery, w zasadzie nie ma żadnego problemu z życiem społecznym.

Z drugiej strony mamy właśnie wspomniane bariery. Czy zmuszać dziecko do przełamywania ich? Prędzej czy później będzie musiał się zmierzyć z problemem "obcych". Nie da sie całe życie prowadzić za rękę i kontrolowanie spuszczać ze smyczy.

Nie pójdzie sam do sklepu, bo musiałby rozmawiać z obcą osobą.
Nie chce chodzić na dodatkowe zajęcia, bo nie zna trenera.
Nie pójdzie na zajęcia na basenie, bo woli być z rodzicami.

Dopóki działania nie wymagają kontaktu z inną osobą - jest super. 
Pójść nazrywać liści, zebrać kasztany, pojeździć na rowerze - samemu lub z bratem - nie ma problemu.

Schody zaczynają się, kiedy trzeba "coś załatwić".
Niezależnie od tego czy jest to oddanie książek do biblioteki, czy zaniesienie sąsiadowi gazety.
Wszystko co wymaga interakcji z inną osobą, zwłaszcza dorosłą, jest problemem.

I kiedy rówieśnicy prą do przodu on uparcie nie zrobi ani kroku dalej. 
Bo nie wie, co się będzie działo.

Nie pomaga tłumaczenie.
Nie pomagają opowiadania.
Nie pomaga pokazywanie filmów.

Jest uparty.
Jest na pewien sposób zamknięty w sobie.
Bardzo introwertyczny.
Łamanie barier trwa czasem długie miesiące (vide zajęcia  z karate).
Hamuje go własny charakter.

Przykład z wczoraj: 

Nie pojadę na obóz, bo nie. Nieważne, że będą koledzy. Nieważne, że znam opiekunów.

Nie pojedzie, bo nie zna miejsca. Bo dzieje się to pierwszy raz. Bo na pewno nie będzie fajnie.
Tak samo nie chciał jechać na ferie do dziadków (bo bez rodziców), czy z chrzestnym na wakacje (na pewo nie będzie fajnie).

Czasem biję głową w mur i zastanawiam się: jak długo jeszcze? 
A czasem myślę, że mam podobnie.

I dlatego, że wiem poniekąd co czuje, staram się nie przymuszać do niczego.
Ten typ tak ma.

A jednocześnie zdaję sobie sprawę, że w którymś momencie zostanie zmuszony do interakcji.
Jak mu to ułatwić?
Jak sprawić, by nie było to traumą na całe życie?

Mimo całych swoich doświadczeń, nie wiem.
Sama nadal miewam opory...



You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)