Zębowy Potwór, Szpieg z Krainy Deszczowców i Jinn [bajka amatorska]

09:01:00

A było to tak. Razu pewnego zakupiła Matka, namówiona przez Męża (jako że jej samej wąż w kieszeni syczał i syczał i niemal ją jak anakonda udusić chciał, kiedy po portfel sięgałą), zabawkę.

Hit hitów.

Sama mówi, bawi, uczy, śpiewa i tańczy.

Zmywarki ani pralki rozładowywać nie chce. Niestety. Bóg jeden raczy wiedzieć dlaczego. W końcu zabawka zwana Magicznym Jinnem winna życzenia spełniać. Zwłaszcza pani domu. Ta jednak nie chce. Gupia.

Straszy za to Matkę. W najmniej niespodziewanych momentach. Jako bowiem iż ponieważ Matka nie zdecydowała się w stosownym momencie dziecięciom swym ukochanym zabawki wręczyć, zmuszona była ją ukryć przed progeniturą głęboko. A jak wiadomo najpewniejszym miejscem ukrycia, gdzie na bank nikt nie zajrzy jest miejsce oczywiste (acz nie od dziś wiadomo, że pod latarnią najciemniej).

Schowała zatem Matka Jinna do bagażnika swojego ukochanego samochodu. Bagażnik ma pojemny bardzo. Wozi tam również schowaną przed Mężem, a zakupioną w przypływie serca piękną czerwoną torebkę. I jeszcze kilka innych rzeczy... na to jednak spuśćmy zasłonę milczenia.



Jako rzekła, tak schowała. Nie wzięła jednak pod uwagę, iż Jinn jest stworzeniem magicznym. A jako takie nie lubi przebywać sam. I głośno protestuje. Zwłaszcza wtedy, kiedy Matka się najmniej tego spodziewa. Starczy rzucić na niego inną torbę z zakupami, kiedy to nagle na środku skrzyżowania dobywa się z bagażnika matkowego pojazdu tajemniczy dźwięk, a chwilę później bagażnik zaczyna do Matki mówić.

Chcesz ze mną zagrać...?
Założę się, że to o czym teraz myślisz to...
Mam rację?
Czy przemyślałaś już swoją odpowiedź?

Myślała Matka początkowo, że to własne sumienie ją gryzie i z braku reakcji postanowiło wziąć się za nią dokładniej. Kiedy jednak Jinn swymi bagażnikowymi pytaniami zaatakował niczego nieświadome Potwory (do dziś przekonane są, że samochód ma Matka magiczny - w końcu zaczął do nich mówić!), miarka się przebrała. Upchnęła Matka zatem Jinna głębiej i przymyka oczy otwierając bagażnik. Może Jinn jej nie zauważy.

Niestety, samego Jinna zauważył Syn Starszy.

A było to tak:

Poszła Matka z Synem Starszym do Zębologa. Jako iż Syn po Matce niewątpliwie zęby papierowe ma i co chwilę coś w nich do robienia, tym razem dziura okazała się wielkości krateru. Co najmniej. Niestety nie dane było sprawdzić, jak dokładnie głęboka, gdyż bowiem Zębolog odmówił dłuższego dłubania w Synu. Istniało ryzyko, iż przewierci mu szczękę na wylot.

Syn podania znieczulenia odmówił, twierdząc że wytrzyma. Nie wiedzieć dlaczego ogromnym amatorem wiercenia w zębach będąc, do Zębologa lata jak na skrzydłach. Jego zdaniem wiertło o sile młotu pneumatycznego i takowych drganiach jest najulubieńszym. Od dziecka miał dziwne upodobania...

Żębologa pożegnawszy udali się Matka wraz z Synulcem do samochodu, samotnie stojącego na parkingu. Otworzyła Matka Zapominalska bagażnik przy Synu i czym prędzej go zatrzasnęła. Wzrokowi Szpiega z Krainy Deszczowców nie umknął jednakowoż pakunek, zasilający bagażnik.

- A co tam masz? - padło szybkie pytanie.
- A takie tam... nic - usiłowała Matka na poczekaniu coś zmyślić.
- A ja coś widziałem?
- Taaaak? Niemożliwe.
- Widziałem. Jakąś zabawkę. Było napisane na niej "magic" i "discovery".

Zamilkła Matka i milczy do tej pory mając nadzieję, że Zębowy Potwór zapomni, a Jinn się nie wygada. Chociaż.. kto wie? Jak mu się samotnie siedzenie w ciemni znudzi, może być różnie. Oby tylko straszyć nie zaczął. Bo jeszcze Matka zawału za kółkiem dostanie i cóż wtedy będzie?

Nie będą żyli długo i szczęśliwie...



You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)