21/52

08:22:00

Przez ostatnie kilka tygodni wręcz odrzucało mnie od aparatu. W zupełności wystarczała mi do robienia zdjęć super, hiper, duper komórka (nie ta na podwórku :P).

Na szczęście udało mi się ogarnąć na tyle, by znów czerpać przyjemność z robienia zdjęć. Bez spinania się, bez ścigania o ilość, jakość, ot dla siebie.

Poprzedni tydzień znów komunijnie. Tym razem Komunia mojej własnej osobistej chrześniaczki. Po długich bojach udało nam się w końcu wyruszyć na południe ;)


Słońce zachodzące tuż za naszymi plecami tworzyło tak malownicze obrazki, że prześcigaliśmy się z Synem Starszym w ich uwiecznianiu. Mąż dostawał chwilami białej gorączki, jak kazaliśmy zwalniać, stawać itp. (nic dziwnego, że ta trasa zabiera nam czasem ponad 4 godziny ;) ).




Potem było już tylko komunijnie ;) Tym razem "z lotu ptaka" nie zza taśmy ;)




No a skoro komunijnie, to konwalie też muszą być, o!




You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)