Playboy, czyli strach się bać co będzie za kilka lat.

14:20:00

Trafił mi się Playboy (niestety nie ten niegdyś jakże poczytny magazyn - w sumie ciekawa jestem, czy formuła się przez lata zmieniła, dawno nie miałam do czynienia).

A w zasadzie dwóch, choć ten drugi dopiero budzi się z drzemki (gdyby się dobrze zastanowić to nawet i trzech, na szczęście ten ostatni najmniej inwazyjny - wstaje przede mną, spać chodzi po mnie ;) ).

Rzeczony Playboy, lat prawie dziewięć, potrafi godzinami modelować fryzurę przed lustrem. Tak, tak... lat prawie dziewięć. Strach się bać, co będzie za kolejne pięć.

Fazy przechodzi rozmaite: "na Messiego, na Neymara, na Ronaldo", aktualnie jest chyba na etapie "na Neuera" (w sumie lepiej, bo "boski Leo Messi" mię się nie podoba :P ). Neuer może być, całkiem fajny z niego chłopak.


Syn Starszy zatem poszukując "swojego ideału fryzury" potrafi godzinami wystawać przed lustrem, zużywać tony kosmetyków moich i Męża oraz żądać codziennego układania włosów.

Słodki w tym jest, choć podejrzewam że do czasu. Jeśli ta faza potrwa dłużej i przejdzie w wielogodzinne przesiadywanie w łazience celem modelowania tego i tamtego, to mnie lekko szlag trafi ;) Łazienkę bowiem mam jedną. A jak to mówią




You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)