Nigdy nie będę kobietą elegancką!

08:30:00

Taką w "śpileczkach".

Zawsze z odopowiednio dobraną kolorystycznie torebką.

I dopasowanym lakierem do paznokci.

W eleganckich pończochach, marynarce, garsonce, zwiewnej romantycznej sukience.

Z włosami ułożonymi w misterne loki albo perfekcyjnie wyprostowanymi i nabłyszczonymi.

Pachnącą perfumami najlepszych marek, z idealnym makijażem, bez cienia niezamierzonego błysku na twarzy.

No po prostu nie.

Tak se ne da.

Nawet jak mi się owa wersja zamarzy i będę dążyć do ideału.

Nawet jak się wbiję w kiecę i szpilki i ogarnę sztukę nakładania barw wojennych na lico.

No se ne da.

Szpilki zrzucam szybciej niż się w nie wbiłam, wciskam je w reklamówkę z biedronki (założę w pracy, a jak zapomnę to pod biurkiem mam jeszcze jakieś dyżurne przecież).

Kiecka się przekrzywiła a w rajstopach (przeca w pończochach mi dupa zmarznie!) leci kolejne oczko. W sumie nie szkodzi, mam lakier do paznokci w pracy. Się zatrzyma lecące.

Paznokcie... tu odprysnęło, tam odpękło, a trzy się złamały. Trudno. Mnie to nie złamie. Zamaluję odpryski rzeczonym lakierem i do wieczora jakoś przepękam.

Że makijaż się rozmył? Samo życie. Zmyję w pracy.

Wychodzimy z domu.

O cholera, wieje i pada. Nie mam parasola. Względnie misterną fryzurę szlag trafił i znów wyglądam jak zwykle. Trudno, przynajmniej nikogo nie zaskoczę.

Dlaczego te dzieci tak inaczej niż zwykle marudzą? Aaa, zapomniałam jednego. No dobra, wracam. Jest, trochę obrażony, ale daje się omamić hallsem. Przy okazji zabieram biedronkowe reklamówki z rzeczami na judo i karatĘ. I jeszcze rzeczy dla syna koleżanki. Dokładam ten cały nadbagaż do standardowego laptopa i dorebki typu wór marynarski. Syn Starszy krzyczy z dołu, czy bym mu nie wzięła piłki do nogi. Po cholerę mu piłka do nogi?

Odmawiam. W zamian wciska mi plecak, który z trudem dorzucam do tego majdanu.

Idziemy. To znaczy Potwory idą. Biegną wręcz, podskakując radośnie i ochoczo.

Mamo, poskacz z nami!

Yhyyy... jak się wydobędę spod tych betów. Wół ciągnący wóz drabiniasty miewa lżej. Wlokę się resztką sił. Dobrze że te szpilki wsadziłam do reklamówki. Jakbym je miała na nogach - ani chybi śmierć gwarantowana.

Nie będę elegancką kobietą.

No to se nie da!

Zwyczajnie nie!





You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję serdecznie, że mnie odwiedziłeś i zdecydowałeś się zostawić komentarz - Twoje zainteresowanie dodaje mi skrzydeł :)